Dlaczego obecny kryzys finansowy rozprzestrzenia się tak szybko? W jaki sposób kłopoty wielkich banków odbijają się na sytuacji na giełdach? Komu zależy na tym by bankrutowały kolejne państwa? Na te wszystkie pytania jest jedna odpowiedź, która streszcza się w trzech literach: CDS.
CDS, czyli Credit Default Swap to finansowy instrument pochodny służący do zabezpieczenia ryzyka niewypłacalności kontrahenta - wyjaśnia ekspert portalu bankier.pl. Kupując CDS płacimy jego wystawcy określoną kwotę, a on w zamian zobowiązuje się do wypłacenia nam całej kwoty kontraktu w sytuacji, gdy nasz kontrahent nie będzie w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań finansowych.
W dużym uproszczeniu wygląda to tak: pożyczasz sąsiadowi 100 zł i jednocześnie kupujesz za 10 zł CDS od Banku X. Po kilku dniach sąsiad okazuje się bankrutem. Ciebie to jednak nie powinno martwić - idziesz do banku X i na podstawie nabytego CDS-a odbierasz swój dług. Tak to wygląda w teorii. A w praktyce?
Rynek rośnie jak na drożdżach
Na polskim rynku CDS-y są praktycznie niedostępne, a dla większości inwestorów stanowią zupełną egzotykę, ale na świecie nie są niczym niezwykłym i często wcale nie służą jako zabezpieczanie przed ryzykiem.
W ciągu ostatnich pięciu lat rynek pochodnych instrumentów kredytowych (czyli głównie CDS-ów) był najbardziej dynamicznym segmentem pozagiełdowego rynku derywatów. Od grudnia 2004 do końca 2007 roku wartość nominalna tych instrumentów wzrosła ponad dziewięciokrotnie, osiągając astronomiczną kwotę prawie 58 bilionów dolarów - pisze bankier.pl.
Na globalnym nieregulowanym rynku handluje się CDS-ami na długi państw, banków i największych międzynarodowych koncernów. Uczestnikami tego rynku są największe instytucje finansowe (do tej pory były to m.in. nowojorskie banki inwestycyjne) oraz fundusze hedgingowe.
Kto zarabia na bankructwie
Krytycy ekspansji pochodnych instrumentów kredytowych (w tym CDS-ów) zwracają uwagę, że ich konsekwencją jest pojawienie się na rynku pewnej grupy inwestorów, w których interesie są spektakularne upadki banków, przedsiębiorstw czy nawet bankructwa całych państw. Bowiem nie wszyscy kupowali CDS-y z myślą o zabezpieczeniu posiadanych obligacji. Niektóre fundusze wyspecjalizowały się w robieniu pieniędzy na spekulacji CDS-ami. Na CDS-ach na dług Lehman Brothers można było w trakcie jednego weekendu zbić fortunę: za wpłacenie kilkuset tysięcy dolarów po kilkunastu dniach wypłacało się prawie 10 mln!
Nie ruszam CDS-ów. To byłoby jak kupno polisy na Titanicu od kogoś, kto też nim płynie Nassim Taleb
Brak przejrzystości
Wydaje się, że głównym problemem związanym z pochodnymi instrumentami kredytowymi jest brak przejrzystości rynku, na którym się nimi handluje. Poza tym pojawia się ryzyko bankructwa drugiej strony kontraktu. Najlepiej ujął to wybitny specjalista z zakresu derywatów Nassim Taleb: „Nie ruszam CDS-ów. To byłoby jak kupno polisy na Titanicu od kogoś, kto też nim płynie”.
Problem zupełnie nieprzejrzystego rynku CDS-ów dostrzegł też amerykański nadzór bankowy. W ostatnich dniach szef nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej zwołał dwa spotkania, na którym kilkunastu największych uczestników rynku dyskutowało na temat utworzenia centralnej izby rozliczeniowej. Można więc oczekiwać, że jednym z pierwszych pozytywnych efektów kryzysu będzie zwiększenie przejrzystości rynku pochodnych kredytowych - prognozuje ekpert bankier.pl.
Źródło: bankier.pl