- Drobne usługi świadczone sobie nawzajem - wśród znajomych czy w ramach tzw. banków czasu - nie są opodatkowane - tak Ministerstwo Finansów odnosi się doniesień "Rzeczpospolitej" o podatku od wzajemnej pomocy. - Podatek powinniśmy jednak zapłacić, gdy korzyści osiąga tylko jedna ze stron - przypominają urzędnicy skarbowi, uspokajając, że fiskus nie zamierza opodatkować sąsiedzkich przysług.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita", powołując się na interpretację katowickiej Izby Skarbowej, napisała, że fiskus chce opodatkować osoby, które pomagają sobie w codziennych sprawach czy np. korzystają ze wsparcia sąsiadów w opiece nad dzieckiem czy wyprowadzaniu psa.
Rzeczniczka Izby Grażyna Piechota, zaprzeczyła, by Izba wydała interpretację, nakazującą opodatkowanie wzajemnej pomocy, w sytuacji, gdy korzystają na niej obie pomagające sobie osoby. Przypomniała przy tym, że przepis dotyczący opodatkowania w sytuacji tzw. nieodpłatnego świadczenia, czyli gdy korzysta tylko jedna strona, nie jest niczym nowym i obowiązuje od początku lat 90. Zwolniona z podatku jest pomoc w rodzinie.
Banki czasu opodatkowane?
Według gazety takie opodatkowanie mogłoby zniszczyć inicjatywę tzw. banków czasu - grup wzajemnie wspierających się osób, które nieodpłatnie i barterowo wymieniają się przysługami typu nauka języka za koszenie trawnika czy zrobienie zakupów za wyprowadzenie psa.
- Świadczymy sobie zwykłe codzienne przysługi, takie jak pomoc w przygotowaniu przyjęcia, odebranie dziecka ze szkoły, naprawa kranu. Robimy to społecznie, od czego więc płacić podatek? – opowiada gazecie Piotr Bielski z fundacji Białe Gawrony, prowadzący podobną grupę w Łodzi.
- W przypadku banków czasu, gdy osoby wzajemnie świadczą sobie określone usługi, nie powstaje dochód, a więc nie ma przedmiotu, który można opodatkować. Opodatkowanie świadczeń wzajemnych nie istnieje - podkreśla Grażyna Piechota.
Nic za darmo
Rzeczniczka zastrzegła jednak, że fiskus mógłby interweniować, gdyby uznał, że wartość wzajemnych świadczeń jest niewspółmierna, czyli gdy przedmiotem pomocy z jednej strony jest np. podlewanie kwiatów, z drugiej stałe lekcje angielskiego. Nikt jednak nie wymaga, aby strony wyceniały wzajemne usługi. W przypadku ewentualnych zastrzeżeń musiałby to zrobić urząd skarbowy, udowadniając naruszenie przepisów.
Innym przypadkiem jest tzw. nieodpłatne świadczenie, czyli sytuacja, kiedy tylko jedna osoba robi coś dla drugiej, nie otrzymując nic w zamian. Może to być np. mycie okien, wyprowadzanie psa itp. To usługi, które w rynkowej rzeczywistości mają swoją cenę, podczas gdy w przypadku np. sąsiedzkiej pomocy korzysta się z nich za darmo.
- Nieodpłatne świadczenie jest wtedy, gdy nie płacimy za coś, za co w normalnych warunkach rynkowych zapłacilibyśmy. Zgodnie z polskim prawem takie świadczenie, zachodzące między osobami niespokrewnionymi, jest opodatkowane, od kiedy istnieje ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych, czyli od początku lat 90. - wyjaśniła Piechota.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC