Platforma po cichu szykuje hazardową rewolucję - pisze "Puls Biznesu". Chce znieść ograniczenia w powstawaniu kasyn i salonów gry. Ich powstawanie ma regulować wolny rynek. To świetna wiadomość dla mafii szukających pralni brudnych pieniędzy. Gorsza dla rodzin ludzi o słabym charakterze.
Nowelizacja ustawy hazardowej, przygotowanej przez ministerstwo finansów właśnie została przekazana do uzgodnień międzyresortowych. W ogólnym uzasadnieniu do projektu resort pisze, że najważniejszą zmianą w ustawie jest przekazanie całości nadzoru nad hazardem administracji celnej (dotychczas dzieliła się ona tym z urzędnikami skarbowymi). Celem noweli ma być też „wprowadzenie zmian o charakterze porządkującym i uzupełniającym obowiązujące obecnie przepisy”.
Po kasynie w każdym mieście?
Dużo istotniejsze jest jednak to, czego w tym uzasadnieniu nie ma. Nowela zakłada zniesienie istniejących od początku lat 90. (wtedy w Polsce pojawił się legalny hazard) limitów lokalizacyjnych dla kasyn, salonów z automatami i salonów bingo. Zgodnie z nimi, przybytki hazardu można otwierać tylko w dużych miastach według zasady, że jedno kasyno przypada na 250 tys., a salon na 100 tys. mieszkańców. To dlatego w całym kraju funkcjonuje tylko 27 kasyn i 200 salonów. Od przyszłego roku, kiedy to nowelizacja miałaby wejść w życie wszystko może się zmienić.
Może, ale nie musi, ze względu na unijne prawo. Bo chociaż Komisja Europejska żąda liberalizacji krajowych regulacji hazardowych (głównie chodzi o hazard internetowy), to jednak w UE obowiązują rozwiązania uznające konieczność limitowania hazardu ze względu na jego społeczny wymiar. Na początku maja Parlament Europejski uchwalił nawet rezolucję ostrzegającą przed liberalizacją hazardu i zawierającą apel do KE o przeprowadzenie badań w zakresie wpływu liberalizacji gier i zakładów na społeczeństwo.
Branża mówi: nie
Przeciwko projektowi ustawy protestują też obecni przedstawiciele hazardowego biznesu.
- Przecież my płaciliśmy za zezwolenia, wydane na konkretnych warunkach, przy rynku koncesjonowanym. Zgodnie z taką polityką państwa budowaliśmy plany inwestycyjne. Jeśli ta ustawa przejdzie, będziemy żądać odszkodowań - zapowiada członek zarządu jednej z firm hazardowych.
- Do tej pory Ministerstwo Finansów wielokrotnie uzasadniało potrzebę utrzymania limitów, a teraz nagle zmieniło zdanie. To nieprzemyślana decyzja, choćby z uwagi na względy społeczne. Będzie skutkować wieloma zagrożeniami, takimi, jak problemy z kontrolą rynku. Dobrze pokazują to przykłady krajów, które po liberalizacji zapisów szybko muszą się z niej wycofywać - mówi Jacek Kosiński, prezes grupy ZPR, zarządzającej kasynami i salonami.
Jedni zyskają, inni stracą
Kilka krajów już przećwiczyło liberalizację rynku hazardowego. Skutek jest taki, że się z niej wycofują.
Za przykład może posłużyć Rosja, w której po uwolnieniu rynku powstawały tysiące jaskiń hazardu. Skończyło się to drastycznym wzrostem liczby osób uzależnionych i przejęciem sporej części rynku przez grupy przestępcze. W efekcie uchwalono prawo, zgodnie z którym od 2009 roku kasyna będą mogły znajdować się jedynie w czterech specjalnych strefach, zlokalizowanych głównie na dalekim wschodzie kraju. W Turcji eksperyment podobny do tego, który chce przeprowadzić MF, skończył się wręcz zamknięciem wszystkich kasyn.
W co gra rząd?
Każda zmiana ustawy hazardowej , a od 1992 r. było ich 21, budzi wielkie kontrowersje, podejrzenia o łapówki dla posłów i prokuratorskie śledztwa. Dla przykładu, w 2003 r. media informowały, że wprowadzenie korzystnego opodatkowania automatów niskohazardowych miało „kosztować”, 10 mln dol.
- Resort zapowiadał uregulowanie kwestii hazardu internetowego, a zamiast tego mamy totalną zmianę polityki państwa wobec hazardu. I to wprowadzaną po cichu. Ciekawy jestem, kto stoi za tym pomysłem. Na pewno jest on na rękę producentom sprzętu i zagranicznym operatorom kasyn, którzy chcą wejść na nasz rynek - mówi lobbysta uczestniczący w pracach nad poprzednimi nowelizacjami.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu