Polskę czeka albo obniżka wydatków albo konieczna będzie podwyżka podatków - mówią ekonomiści. Są przekonani, że bez takich działań Polska nie ma szans na obniżenie deficytu finansów publicznych, a ten musimy obniżyć, żeby nie utracić wiarygodności finansowej.
Minister finansów Jacek Rostowski powiedział TVN CNBC Biznes, że obecnie nie planuje żadnych nowych reform, prócz realizacji tego, co zapisane zostało w planie rozwoju i konsolidacji finansów publicznych.
To oznaczałoby - według przedstawicieli Ministerstwa Finansów - wprowadzenie tak zwanej reguły wydatkowej, dającej w przyszłym roku oszczędności rzędu 3 mld zł. Jednak ekonomiści sądzą, że może to być za mało, żeby powstrzymać narastanie zadłużenia państwa, przy wciąż niepewnej koniunkturze gospodarczej i umożliwić ograniczenie deficytu budżetu, sięgającego 7 proc. PKB, do 3 proc.
Zdaniem Michała Dybuły, głównego ekonomisty BNP Paribas przed rządem stoją teraz trudne decyzje w sprawie przyszłorocznego budżetu.
- Albo musimy podnieść podatki jeśli chcemy utrzymać mniej więcej taki stopień wydatków społecznych, transferów socjalnych jaki mamy w tej chwili, albo po prostu musimy wydatki obcinać. Które wydatki? Tutaj się trzeba zastanowić gdzie te priorytety powinny leżeć. Natomiast jeżeli chodzi o transfery socjalne czy o wydatki na administracje to tutaj niewątpliwie takie oszczędności muszą być znalezione, jeżeli chcemy ten deficyt do 3 pkt. proc. PKB ograniczyć - powiedział Dybuła TVN CNBC Biznes.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: PAP