Od dwunastego grudnia wszystkie pociągi Tanich Linii Kolejowych będą miały swoje nazwy. To żadna nowość, bo ochrzczone już były, ale dwa lata temu kolejarze z nazw zrezygnowali. Bo miało być jak na zachodzie, gdzie składy mają tylko numery.
- To jest, można powiedzieć, drogowskaz, wyznacznik zmian – mówi Paweł Ney, rzecznik PKP Intercity w 2009 roku tłumacząc potrzeby zmian. Kolejarze widać zmiany lubią, bo teraz już chwalą, krytykowane dwa lata temu nazwy pociągów TLK.
Prząśniczka oczywiście z Łodzi
Znów musieli wymyślić nazwy dla 300 pociągów. Wiele poprzednich zaczęła używać w między czasie konkurencja.
Przez kilka miesięcy pracował nad tym sztab ludzi. Po długich dyskusjach kilkudziesięciu specjalistów z PKP Intercity uznało, że od nowego rozkładu jazdy kursować będą: "Pirat" z Kołobrzegu do Bielska-Białej, "Wiking" ze Szczecina do Katowic, "Prząśniczka" z Łodzi do Warszawy, "Zefir" z Krakowa do Kołobrzegu czy "Smok Wawelski" z Warszawy do Krakowa.
Malkontenci już narzekają, że czy smok, czy Prząśniczka pociągów nie przyspieszą.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24