- Obsesja u posłów PiS związana jest z tym, że nie patrzą na te projekty czysto rynkowo. Są to projekty komercyjne i one będą oceniane przez banki. Rząd nie jest od tego, by przesądzać, czy przedsięwzięcie jest rentowne - w ten sposób wicepremier Pawlak wyraził stosunek obecnego rządu do projektów dywersyfikacyjnych, popieranych przez ekipę PiS: budowę terminalu LNG w Świnoujściu i tzw. kontrakty norweskie.
Jego zdaniem, błąd poprzednich rządów związany z dostawami gazu polegał na tym, że nie doceniali dostawców krajowych. - Gdyby te same pieniądze przeznaczyć na zgazowywanie węgla w Polsce, to może się okazać, że mamy gazu pod dostatkiem z krajowych źródeł - powiedział.
Na pytanie, czy rząd będzie finansował budowę falochronu w Świnoujściu, gdzie ma powstać terminal LNG, Pawlak powiedział, że "była to uchwała polityczna poprzedniego rządu i dotychczas nie jest uchylona".
20 września 2007 r. ówczesny premier Jarosław Kaczyński podpisał uchwałę, z której wynika, że Skarb Państwa sfinansuje budowę 3 kilometrów falochronu, który będzie częścią gazoportu. Ma on osłaniać port zewnętrzny w tym mieście w związku z powstaniem tam terminalu LNG. Koszt inwestycji to 1,075 mld zł. Całość ma pochodzić z budżetu państwa.
Sejmowa debata Wcześniej na wniosek posłów PO, Pawlak przedstawił w Sejmie informację rządu nt. dywersyfikacji dostaw gazu do Polski - W 2006 roku Polska odebrała ok. 2,3 mld metrów sześciennych gazu środkowoazjatyckiego na podstawie kontraktu ze spółką RosUkrEnergo - poinformował wicepremier.
Jak powiedział, z danych resortu gospodarki wynika, że w Polsce w 2006 r. zużyto 14,5 mld metrów sześciennych gazu, z czego ponad 7 mld metrów sześciennych pochodziło z tzw. kontraktu jamalskiego, ok. 2,3 z kontraktu z RosUKrEnergo, ok. 4,2 mld metrów sześć. z wydobycia krajowego. Jak podkreślił Pawlak, zdaniem niektórych ekspertów, wydobycie krajowe gazu może wzrosnąć nawet o 50 proc.
Natomiast kwestia realizacji planów budowy terminala gazu skroplonego LNG wymaga jeszcze otwartej dyskusji - uważa wicepremier. Pawlak przypomniał, że spółka Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo przygotowuje dwa projekty związane z dywersyfikacją - dotyczą terminala LNG w Świnoujściu oraz dostępu do złóż norweskich.
Dostawy z mafią w tle Dyskusję o dostawach gazu do Polski wywołał materiał magazynu "Superwizjer" TVN sprzed kilku dni. Według informacji przedstawionych w programie, kontrakt na dostawę gazu do Polski zawarty w 2003 r. - za rządów SLD - podpisała węgierska firma EuralTransGas, którą kontrolował Siemion Mogilewicz - ojciec chrzestny rosyjskiej mafii. RosUkrEnergo jest w dużym stopniu kontynuacją EuralTransGas.
Zgodnie z ustaleniami dziennikarzy, o tym, że za firmą, która będzie dostarczać gaz do naszego kraju stoi rosyjska mafia, mogli wiedzieć ówcześni prominentni politycy lewicy: szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec, premier Leszek Miller i szef ABW Andrzej Barcikowski.
Źródło: PAP, tvn24.pl