Dwukrotne ubezpieczenie tego samego lotu, opłata za odprawę lub opłata za opłatę kartą kredytową. Od ponad miesiąca linie lotnicze mają surowy zakaz stosowania ukrytych cen. I co? I nic. Ceny to nadal czysta fikcja, a bilet reklamowany za kilkadziesiąt złotych może kosztować kilka razy drożej - pisze "Dziennik".
Tani przewoźnicy stosują najróżniejsze metody, żeby drogi lot wydawał się okazją. "Dziennik" zlustrował najpopularniejsze tanie linie lotnicze w Polsce i w każdym przypadku cena końcowa za podróż samolotem była wyższa, czasem nawet kilkakrotnie, od ceny początkowej.
Ryanair, czyli opłata za opłatę
Internetowa strona irlandzkiego Ryanaira. Informacja o locie z Warszawy do Dublina na tydzień, w połowie stycznia. Za 118 złotych można dostać bilet w obie strony...
Nad cenami kusi napis, że kwota zawiera podatki i opłaty. I nagle, po kliknięciu na ofertę okazuje się, że ... opłaty jednak nie były wliczone.
Lot do Dublina i z powrotem kosztuje 118 zł, ale za brak bagażu trzeba dopłacić...36 zł.
Trzeba zapłacić jeszcze za bagaż. Za dwie walizki - 264 zł. No to może za jedną? 106 zł. A jeśli lecimy bez bagażu? Zero sztuk bagażu... kosztuje nas 36 złotych. W samej kurtce i z podręczną walizką lecimy do Dublina i z powrotem za 317,10 złotych. Jeszcze tylko 34 złote za opłatę kartą i mamy bilety. "Nieco" drożej niż na reklamie...
Najlepiej wypada Norwegian
W kolejnych liniach lotniczych sytuacja jest niemal identyczna. Opłaty za nieistniejący bagaż nie ma, ale jest na przykład opłata... za miejsce w samolocie. Brytyjski Bmibaby, lot do stolicy Walii Cardiff - cena deklarowana 190 zł, rzeczywista - 603 zł.
Wizzair. Kupujemy trzy bilety z Krakowa do Barcelony. Cena rewelacyjna: 2 zł, ale od razu jesteśmy uprzedzeni o opłatach lotniskowych po ok. 100 zł. Cena wraz z nimi tam i z powrotem dla trzech osób 603 zł, cena końcowa 909 zł. Powód? Sześciokrotne naliczanie za "za opłatę kartą". Gdyby tą samą kartą płacić za 100 osób lecących na firmową imprezę, z jednej karty przewoźnik ściągnąłby 100-krotność opłaty.
Na tle wszystkich linii lotniczych najlepiej wypada Norwegian. Cena końcowa niewiele różni się od początkowej, nie ma też opłaty za płatność kartą kredytową. Ale też nie jest czysty - tu trzeba płacić za bagaż - w jedną stronę kosztuje 22 zł.
To nie są uczciwe praktyki Karina Lisowska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego
Przyzwyczajeni do kantów
W lipcu, po wielu skargach od konsumentów, Komisja Europejska zajęła się tą sprawą i przyjęła rozporządzenie zakazujące takich praktyk. Nowe prawo weszło w życie 1 listopada. Cena podana w internecie lub w reklamie ma być ostateczną ceną - 39 zł oznacza, że za 39 zł znajdziemy się w Dublinie. I ani grosza więcej. Zarówno eksperci, jak i urzędy chroniące prawa konsumenta nie mają wątpliwości, że linie lotnicze po prostu łamią to prawo.
- To są nieuczciwe praktyki - mówi Karina Lisowska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. - Firmie grozi upomnienie i wezwanie do zaprzestania takiego działania oraz kara finansowa do 10 proc. ubiegłorocznych przychodów - dodaje rzeczniczka prasowa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzata Cieloch.
Żeby jednak urzędy wszczęły postępowanie, musi być wniesiona skarga, a takich... nie ma. Bo, jak mówią eksperci, klienci już się przyzwyczaili do kantów.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24