Rząd premiera Donalda Tuska ponownie przymierza się do wejścia Polski do strefy euro. Najpierw musi jednak przedstawić plan konsolidacji finansów publicznych. Jak dowiedzieliśmy się do rzeczniczka ministerstwa finansów Magdaleny Kobos premier plan poznamy w piątek. Natomiast ścieżkę wejścia do strefy premier ujawni w przyszłym tygodniu. To drugie podejście rządu do przyjęcia euro.
Informację o tym, że premier Donald Tusk w najbliższy piątek (29 stycznia 2010) przedstawi nowy plan "drogi do euro" w poniedziałek podał dziennik "Polska. The Times".
Nowa droga do euro - w przyszłym tygodniu
Aktualizacja programu konwergencji, która zostanie przekazana Unii Europejskiej, ogłoszona zostanie w przyszłym tygodniu. Chcemy uwzględnić w niej elementy z planu konsolidacji Magdalena Kobos, rzeczniczka MF
Według "tajnych źródeł" gazety, Tusk miał w piątek zwołać konferencję prasową, podczas której ogłosi nowe plany rządu w sprawie euro. Nikt z otoczenia rządu jednak nie potwierdza tych informacji. A rzeczniczka ministerstwa finansów Magdalena Kobos mówi wprost: konferencja będzie, ale w sprawie Planu Konsolidacji i Rozwoju.
- Aktualizacja programu konwergencji, która zostanie przekazana Unii Europejskiej, ogłoszona zostanie w przyszłym tygodniu - poinformowała Kobos tvn24.pl. Rząd dopiero po ustaleniu ogólnego planu dyscypliny finansowej będzie się nad nią zastanawiał. - Chcemy uwzględnić w niej elementy z planu konsolidacji - zaznaczyła Kobos.
Te słowa potwierdził wiceminister finansów i rządowy pełnomocnik ds. przyjęcia euro Ludwik Kotecki. Powiedział on PAP, że Ministerstwo Finansów w przyszłym tygodniu prześle do Komisji Europejskiej aktualizację programu konwergencji.
Rozmów o euro na rozkładzie brak
O tym, że rząd ma jak najszybciej zająć się kwestią przyjęcia wspólnej waluty, a wcześniej wprowadzenia złotego do systemu ERM2, w który przez dwa lata polska waluta ma być związana z euro, poinformowała we wtorek "Rzeczpospolita". Co więcej, zdaniem gazety, jeszcze tego samego dnia rząd Donalda Tuska ma przyjąć aktualizację programu konwergencji.
W porządku obrad posiedzenia Rady Ministrów na wtorek takiego punktu brak. Centrum Informacyjne Rządu także zaprzecza, by rozmowy o euro były w - i tak skróconych już - planach spotkania, które rozpoczęło się o godzinie 11. Do przyjęcia eurowaluty droga jest długa i wyboista.
Trudna droga do euro
- Rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku - mówił 10 września 2008 premier Donald Tusk na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Tego pamiętnego dnia po raz pierwszy padły oficjalne deklaracje ze strony polskich rządzących - chcemy mieć wspólną z Europą walutę. Z każdym dniem wizja ta jednak się oddalała, a szczególnie daleka okazała się po upadku Lehman Brothers, co uświadomiło wszystkim na świecie, że mamy globalny kryzys finansowy. Czy doczekamy więc euro?
Polska weszła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku. Od tego momentu było wiadomo, że prędzej czy później przyjmiemy wspólną z Europą walutę. Na razie jednak, najpewniejsza była opcja "później".
Euro-wyskok Tuska
Rok po integracji z Unią Europejską, do rządów doszło Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego. Niemal jednocześnie prezydentem RP został Lech Kaczyński. Bracia Kaczyńscy bardzo sceptycznie podchodzili do kwestii wprowadzenia w Polsce wspólnej waluty. Właściwie - ani razu nie wspomnieli o takich planach.
W listopadzie 2007 przeprowadzono przedterminowe wybory, w których wygrała partia Donalda Tuska - Platforma Obywatelska. Bardziej liberalna niż PiS pod względem gospodarczym partia, długo o euro też nie wspominała. Aż nagle - jak przysłowiowy "Filip z konopii" wyskoczył premier Tusk. - Chcemy euro w 2011 roku - zaskoczył wszystkich na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Mówił te słowa dokładnie 10 września 2008 roku.
Tymczasem globalny kryzys narastał, a pech chciał, że dokładnie pięć dni później upadł jeden z największych amerykańskich banków - Lehman Brothers. To - jak wszyscy dobrze pamiętają - rozpoczęło lawinę bankructw, dramatów i upadków - cały świat ogarnięty został kryzysem finansowym. Światowa gospodarka zachwiała się w posadach. Rozchwiały się kursy walut. Kryzys spowodował długotrwałe konsekwencje, także w Polsce.
Uwaga, kryzys
Kiedy jeszcze nie wiadomo było, z jaką siłą oddziaływać będzie na Polskę kryzys finansowy, rząd przyjął (28 października 2008 roku) "Mapę drogową wejścia do strefy euro". Według dokumentu wytyczającego konkretne działania na rzecz przyjęcia waluty, już w pierwszej połowie 2009 roku złoty miał włączyć się do systemu ERM2 - przedsionka dla krajów starających się o euro. W nim przebywać mieliśmy dwa lata, w czasie których złoty miałby pokazać, że jest walutą stabilną (wahania kursu - najwyżej 15 procent w górę lub w dół od ustalonego parytetu wymiany).
W drugiej połowie 2009 miały być już gotowe projekty polskich stron banknotów i monet. W połowie 2011 ustalony miał zostać nieodwołalny, ostateczny kurs wymiany złotego na euro. Od tej chwili, euro miało wejść w życie, w postaci podawania podwójnych cen. 1 stycznia 2012 roku euro miało stać się oficjalnie polską walutą.
Złoty leci na łeb na szyję
Na początku 2010 roku wiemy już, czemu te plany nie wypaliły. Chociaż rząd starał się zapewniać, że wszystko idzie zgodnie z planem, przeprowadzał rozmowy z NBP i jeszcze pod koniec grudnia 2008 zapewniał w "poprawce" do planu przyjęcia eurowaluty, że 1 stycznia 2012 jest datą pewną. Nie przewidział jednak jednego - że złoty aż tak bardzo się osłabi.
Złoty rekordową siłę osiągnął w końcu lipca 2007, kiedy płacono 3,2 zł za euro. Jeszcze w październiku 2008 roku, euro kosztowało średnio ok. 3,50 zł. Potem - systematycznie rosło w siłę. W kilka miesięcy - do lutego 2008 - o ponad 54 proc. od momentu, gdy złoty był rekordowo mocny. W lutym 2009 roku euro kosztowało 4,92 zł. To, a także coraz większy deficyt i brak porozumienia politycznego w sprawie zmiany konstytucji, tak, żeby pozwalała na przyjęcie wspólnej waluty, jednoznacznie przekreśliło szanse na wejście do ERM II zgodnie z planem.
Już nie do ERM II
W kwietniu 2009 roku premier Donald Tusk przyznał, że Polska wejdzie do korytarza ERM2 dopiero w momencie optymalnym z punktu widzenia bezpieczeństwa finansów publicznych. - Nie musi do tego dojść w pierwszym półroczu 2009 roku - mówił. Prawdopodobnie nie dojdzie do tego także w pierwszym półroczu 2010 roku.
Potem - chociaż polska gospodarka na tle światowej wcale nie wyglądała tak źle (zielony punkt na czerwonej mapie recesji), polscy przedsiębiorcy zaczęli wychodzić z dołka, a wraz z nimi umacniała się polska waluta (średnia z ostatnich miesięcy - 4,10-4,20 zł), o euro zrobiło się cicho. Przynajmniej politycznie.
Polacy - pytani średnio co miesiąc przez różne media o ich stosunek do planów przyjęcia eurowaluty - raczej są sceptyczni. W znacznej większość sond opowiadają się albo za niewchodzeniem do strefy euro albo oddaleniem momentu zmiany waluty o kolejne kilka lat.
Euro - kolejne podejście?
Zgodnie z oczekiwaniami tych drugich, data przyjęcia euro odłożona została w czasie nawet przez premiera-optymistę. - 2015 rok jest bardzo realną datą przystąpienia Polski do strefy euro - stwierdził premier Donald Tusk w jednym z wywiadów dla francuskiej telewizji France 24 pod koniec 2009 roku. W rozmowie premier przypomniał, że aby wejść do strefy euro Polska musi spełnić tzw. kryteria z Maastricht, m.in. zredukować deficyt finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB. Teraz takiego kryterium zdecydowanie nie spełnia.
Euro już 1 stycznia 2012 roku? Bez względu na plany rządu, teraz już wiadomo - na pewno nie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP, TVN24\Archiwum