Czy nadchodzi zmierzch ery papierowych książek? Kiedyś przełomem był wynalazek druku, teraz może stać się nim czytnik e-booków - elektroniczna książka wyprodukowana przez firmę Sony. Do sprzedaży wypuściła go już sieć brytyjskich księgarni. Czy po wielu próbach i falstartach czytnikowi w końcu uda się przekonać do siebie europejskich konsumentów? Stany Zjednoczone zawojował.
Jest gładki i lśniący, waży mniej niż tom w twardej oprawie, a energię pobiera tylko wtedy, gdy czytający "przewraca" stronę. Pomieści 160 książek w wewnętrznej pamięci, ale prócz tego można w nim zainstalować jeszcze dwie karty pamięci. Można więc bez końca rozszerzać listę swoich ulubionych lektur i przechowywać je potem na dyskach wymiennych.
Bateria czytnika, który nosi oficjalną nazwę "Sony Reader" wytrzyma 6,8 tys. "przewracań" stron, czyli wystarczy do przebrnięcia przez "Wojnę i pokój" pięć razy na jednym ładowaniu.
Co więcej, specjalny e-atrament, używany do wyświetlania tekstu, pozwala na czytanie nawet w pełnym świetle słonecznym. Czytnik może również służyć do przechowywania plików. Potrafi też odtwarzać muzykę, chociaż pliki wideo - już nie.
Według Sony, sprzedaż na razie idzie całkiem nieźle. Ale taka technologia nie jest dla wszystkich.
Za i przeciw
- To nie to samo, co czytanie prawdziwej książki - mówi Karem Browning, jedna z klientek księgarni Waterstone. - Nie czujesz przewracania kartek, tylko patrzysz na słowa na ekranie, ale nie pojmujesz ich tak jak na papierze - dodaje.
Tymczasem zdaniem rzeczniczki księgarni Waterstone, Debory Tilley, właśnie teraz jest najlepszy czas na wypuszczenie przełomowego urządzenia. Według niej, konsumenci w USA już to udowodnili i jest duże prawdopodobieństwo, że Europejczycy pójdą w ich ślady.
- Kochamy książki i nie chcemy ich zastąpić. Czytnik e-booków to tylko inny sposób czytania - przekonuje Tilley.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters