UE nie może liczyć na preferencyjne ceny amerykańskiego gazu - uważają eksperci, chłodząc nadzieje na znaczny import surowca. Wprawdzie prezydent USA podkreśla, że umowa o wolnym handlu z UE ułatwi sprzedaż gazu Europie, ale dla USA priorytetowa może być Azja.
Dyskusja wokół importu gazu łupkowego z USA do Europy trwa od wielu miesięcy, ale zyskała nowy wymiar po aneksji Krymu przez Rosję. Europejscy przywódcy zgodzili się, że Unia musi uniezależnić się od rosyjskiego gazu. O tej sprawie w środę rozmawiali w Brukseli szefowie unijnych instytucji z prezydentem USA Barackiem Obamą.
Import
Po spotkaniu amerykański przewódca podkreślał, że Europa nie może opierać się tylko na imporcie, ale stawiać także na własne zasoby. Nawiązał także do negocjowanej od dziewięciu miesięcy umowy o wolnym handlu UE-USA. "Gdy nasze porozumienie handlowe zacznie obowiązywać, uzyskanie licencji na eksport skroplonego gazu ziemnego do Europy będzie znacznie łatwiejsze" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli.
"To nie panaceum"
Eksperci, z którym rozmawiała PAP, są przekonani, że amerykański gaz nie będzie cudownym lekarstwem na europejskie problemy energetyczne i uzależnienie od Rosji. Wskazują też, że pragmatyzm Amerykanów każe im spojrzeć na eksport gazu głównie pod kątem zysków.
- To, czego możemy się uczyć od Amerykanów, to podejście handlowe. Zawsze je stosują. Tutaj nie ma nic za darmo, tutaj nie ma, że ktoś o coś prosi i to dostaje, a Amerykanie niczego nie żądają w zamian. Amerykanie mówią - jeśli chcecie gaz, to uzgodnijmy porozumienie (o wolnym handlu), bo my musimy coś otrzymać w zamian - powiedział PAP ekspert Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal.
Bez specjalnej ceny
Dodał, że Europa nie może się również spodziewać, że otrzyma od Amerykanów wyjątkową cenę. - Amerykanie będą chcieli sprzedać ten gaz jak najdrożej. Póki co, to jest jednak wirtualna historia, bo wiemy, że pierwszy terminal eksportowy dopiero w przyszłym roku będzie gotowy. To jest pieśń przyszłości - powiedział. Jak podkreślił, Europa powinna jednak myśleć o własnym wydobyciu, bo ma do tego potencjał.
Dzieli nas ocean
Aleksandra Gawlikowska-Syk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zwraca uwagę na problemy z przesyłem dużych ilości tego surowca przez ocean. - To są przedsięwzięcia biznesowe, umowy są zawierane między partnerami handlowymi, w związku z tym gaz będzie sprzedawany tam, gdzie będzie się firmom amerykańskim najbardziej opłacało. Rynki azjatyckie są zdecydowanie ciekawsze dla USA niż Europa, tam jest po prostu wyższa cena - mówi Gawlikowska-Syk.
Jej zdaniem gaz z USA nie będzie panaceum dla europejskiej energetyki. - To politycznie atrakcyjnie brzmi, natomiast to nie jest tak, że jedną decyzją, zastępujemy gaz rosyjski, amerykańskim. Niestety trzeba brać pod uwagę normalne uwarunkowania ekonomiczne - powiedziała. Oceniła, że cena gazu rosyjskiego dla państw UE nie jest bardzo wygórowana, a amerykański surowiec, nawet jeśli teraz na tamtejszym rynku jest tani, jak już dopłynie do Europy, będzie znacznie droższy. Wskazała, że koszty skraplania, transportu i regazyfikacji surowca podniosą w znacznym stopniu cenę.
Umowa potrzebna
Przyznała jednak, że zawarcie transatlantyckiego porozumienia znacznie ułatwi sprowadzanie błękitnego paliwa do Europy. - Gdy TTIP będzie zawarta, w Stanach nie będzie potrzebna żadna procedura zatwierdzająca możliwość eksportu gazu do krajów, z którymi USA nie mają podpisanej umowy o wolnym handlu - powiedziała.
Ceny gazu w USA są nawet kilkakrotnie niższe niż w Europie. Spadły po tym, gdy Amerykanie zaczęli na wielką skalę wydobywać go z łupków. Jeszcze przed łupkową rewolucją, gdy amerykańska gospodarka potrzebowała błękitnego paliwa z zagranicy, tamtejsi inwestorzy zbudowali terminale przystosowane do odbioru gazu w postaci skroplonej (LNG), które teraz okazały się niepotrzebne. Dziś chcą je przerobić i wykorzystać do eksportu gazu. Pojawiły się również projekty budowy nowych terminali.
W piątek na szczycie UE w Brukseli omawiano możliwe reakcje na aneksję Krymu przez Rosję. Przywódcy unijni zgodzili się m.in., że wspólnota musi podjąć działania, by ograniczyć swoje uzależnienie od dostaw surowców energetycznych z zewnątrz, szczególnie z Rosji. Z kraju tego pochodzi około jednej trzeciej gazu wykorzystywanego w UE.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24