- Bezpieczeństwo dostaw energii jest zagrożone - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli, która sprawdzała proces restrukturyzacji elektroenergetyki w latach 2005-2008. Polskie prawo podobnie jak infrastruktura energetyczna jest przestarzałe, a procedury krępowane biurokracją.
- Badaliśmy to na przestrzeni czterech lat. (...) Są wielkie zaległości w stanowieniu prawa, we wdrażaniu dyrektyw unijnych, w tym dyrektywy dotyczącej bezpieczeństwa energetycznego - mówił na antenie TVN24 rzecznik NIK Paweł Biedziak. - Są wielkie opóźnienia w stanowieniu prawa energetycznego i innych ustaw, które by pomagały w bezpieczeństwie sieci - dodał.
NIK przebadał 55 proc. linii przesyłowych w kraju. Wiek dopuszczalny do eksploatacji to 40 lat. 33 proc. z przebadanych miało od 40 do 50 lat, a 11 proc. ponad 50 lat.
Politycy nie umieją pisać prawa
Jak mówił także Biedziak środowisko energetyczne wie o minusach sektora, postuluje rozwiązania i wychodzi z inicjatywą, jednak wszystkie działania ku polepszeniu sytuacji są bardzo powolne. - Wina jest po stronie tych, którzy stanowią prawo, a więc głównie polityków i kolejnych rządów - mówił Biedziak.
Jako główne przeszkody w poprawie sytuacji wskazywał czasochłonne procedury, które komplikuje nadmierna biurokracja.
NIK wskazuje też, że czynnikiem ograniczającym ekonomiczne efekty restrukturyzacji sektora elektroenergetycznego były gwarancje zatrudnienia i wieloletnie świadczenia socjalne na rzecz pracowników, wynikające z umów zawartych między organizacjami związkowymi, a zarządami spółek. - Świadczenia te podnoszą koszt działalności przedsiębiorstw energetycznych, co ma pośrednio negatywny wpływ na cenę energii - uważa Izba.
Raport został przesłany do ministerstwa gospodarki i premiera i posłów poszczególnych komisji sejmowych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24