Kozy strzygące trawę w Bostonie podbiły serca mieszkańców. Zwierzęta nie dość, że dotrą tam, gdzie ekipa z kosiarkami ma problemy, to jeszcze są tańsze w utrzymaniu.
Decyzją władz Bostonu, podczas tegorocznego lata za wysokość trawy na skwerach i w parkach odpowiedzialne są kozy. - One zjadają trujący bluszcz, dzięki czemu ten fragment ziemi będzie bardziej dostępny dla mieszkańców - chwali pomysł jeden z mieszkańców miasta.
Do "koziego" rozwiązania namówili burmistrza członkowie jednej z organizacji ekologicznych. - Uznaliśmy, że będą fajne i skuteczne - wyjaśnia jedna z wolontariuszek.
Poza tym koza wejdzie tam, gdzie człowiek nie może, a w czyszczeniu z chwastów jest nawet skrupulatniejsza. I tańsza w utrzymaniu. Koszt całej inwestycji to ok. trzy tysiące dolarów za kozę. Tyle życzy sobie firma, która wynajmuje je miastu kozy i ich dogląda. To mniej niż wyniósłby koszt zatrudnienia ekipy karczującej okolicę.
Chronią przed skutkami pożaru
Podobny pomysł z powodzeniem wykorzystano w stanie Nevada. Tam kozy pełnią jeszcze jedną rolę - ochrony przeciwpożarowej. Zjadają bowiem łatwopalną roślinność i udrażniają z chwastów rowy irygacyjne. Dzięki temu ewentualny pożar wolniej się rozprzestrzenia.
Autor: rf/km / Źródło: ENEX, TVN24 Biznes i Świat