Niemiecki rząd próbuje rozwiązać problem braku fachowców. Próbą wyjścia z pata może być otwarcie rynku pracy dla specjalistów z Polski i innych nowych krajów UE. Liczą na to niemieccy pracodawcy - pisze "Rzeczpospolita".
- Chodzi nam przede wszystkim o inżynierów. Już w ubiegłym roku liczba nieobsadzonych miejsc pracy w tych zawodach była większa niż liczba bezrobotnych inżynierów - oświadczyła wczoraj Anette Schavan, minister oświaty i badań naukowych Niemiec.
Jak wynika z raportu opracowanego na potrzeby Ministerstwa Gospodarki, za kilka lat w Niemczech będzie brakowało 100 tys. inżynierów. Zdaniem ekspertów brak fachowców kosztować będzie niemiecką gospodarkę równowartość jednego procentu PKB. W tym roku będzie to 20 mld euro.
Problemowi braku specjalistów ma zaradzić częściowe odblokowanie rynku pracy jeszcze przed 2009 r., kiedy upływa kolejny termin obowiązywania drugiego z trzech tzw. okresów przejściowych. Tym sposobem Niemcy zamierzają sprowadzić potrzebnych gospodarce fachowców: inżynierów, mechaników, naukowców oraz techników przemysłu metalurgicznego, zwłaszcza samochodowego. - Nie oznacza to jednak otwarcia niemieckiego rynku pracy dla wszystkich - oceniają polscy dyplomaci.
Niemcy oraz Austria to teraz jedyne kraje Unii Europejskiej, które nadal chronią szczelnie swe rynki pracy przed pracownikami z nowych krajów członkowskich. Zdaniem większości ekonomistów to anachronizm. - Od chwili rozszerzenia UE nasz eksport do nowych państw Unii wzrósł o 36 proc. Do Polski o połowę - argumentuje Dieter Hundt, szef Związku Niemieckich Pracodawców. Dodaje, że dzięki temu rośnie w Niemczech zatrudnienie.
Cały niemiecki przemysł domaga się zniesienia wszelkich barier dla gastarbeiterów z Polski i innych państw. Ich utrzymania, co najmniej do 2009 r., domagają się jednak związki zawodowe, szermując hasłami dumpingu płacowego. Aby temu zapobiec, rząd zdecydował się wprowadzić płacę minimalną w niektórych branżach, m.in. w budownictwie. Cały niemiecki rynek otwarty zostanie najpóźniej w 2011 r.
Już dziś niemiecki rząd ma dyskutować na temat otwarcia rynku pracy dla Polaków. CDU opowiada się za przedłużeniem blokady do roku 2011. Niektórzy z nich uważają, że do Niemiec powinno się bez ograniczeń wpuszczać wysoko wykwalifikowanych pracowników, ale całkowite otwarcie powinno nastąpić najwcześniej za cztery lata. Przedstawiciele SPD są skłonni ten okres skrócić. Chcą otwarcia rynku pracy tak jak zaplanowano już za 2 lata, ale pod warunkiem, że wzrośnie płaca minimalna.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24