Pierwsza od ćwierć wieku wizyta premiera państwa środka w Polsce była dobrą okazją, by podsumować nasze relacje gospodarcze. I uświadomić sobie, że ograniczają się one do zalewania Polski przez chińskie towary warte miliardy i eksportowania przez nas do Chin... swojskości.
Do tej pory jedynym mięsnym towarem eksportowanym z Polski do Chin były uszy, ogony i głowy świni. Jednak dwa dni temu chiński rynek otworzył się szerzej na polskie wyroby mięsne.
- Rynek chiński jest oceniany jako jeden z ostatnich rynków, na których nie byliśmy, a być powinniśmy, czyli jest niemniej ważny niż rynek rosyjski czy Unii Europejskiej - mówi Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso
Leszek Ślązyk, który od ponad 20 lat związany jest z chińskim przedsiębiorcami, dziwi się, że polska żywność trafia do Chin tak późno. Bo Chiny potencjał mają ogromny.
- Chiny mają ogromne potrzeby, zwłaszcza w zakresie żywności, i są skazane na import. Dość trudno przejść im do porządku dziennego nad tym, że w Polsce nie ma żadnej instytucji, agendy rządowej, która starałaby się sprzedawać polskie produkty żywnościowe do Chin - mówi Leszek Ślązyk z portalu chiny24.pl.
Go China
Na razie jest namiastka takiej instytucji - projekt Ministerstwa Gospodarki zapoczątkowany w czasie wizyty Bronisława Komorowskiego w Chinach pod koniec zeszłego roku. Go China to portal, gdzie polscy przedsiębiorcy znajdą wszystkie informacje potrzebne do rozpoczęcia biznesu w Chinach.
Jest to odpowiedź na znaną strategię Chin, która się nazywa Go Global, w skrócie jest to wezwanie rządu chińskiego, żeby firmy chińskie wyszły poza chiński rynek i zaczęły inwestować na rynkach międzynarodowych. My za to mówimy Go China polskim firmom, wyjdźcie już z rynku unijnego i zobaczcie, że w Azji są potężne perspektywy, a szczególnie na rynku chińskim - mówi Tomasz Ostaszewicz, dyrektor Departamentu Promocji i Współpracy Ministerstwa Gospodarki.
Import wyższy niż eksport
Wymiana handlowa między Polską a Chinami z roku na rok wzrasta. Jednak niezmiennie wartość naszego importu z Chin jest dziesięciokrotnie wyższa od eksportu. I to według ekspertów szybko się nie zmieni.
- To nie jest wyjątek, że kraje handlujące z Chinami mają deficyt handlowy, taki deficyt mają od wielu lat Stany Zjednoczone i wiele krajów UE. Częściowo wynika to z natury gospodarki chińskiej, z tego, że tam są tańsze koszty produkcji - wyjaśnia dr Marian Radło z Instytutu Handlu Zagranicznego SGH.
Polska z Chin eksportuje niemal wszystko, począwszy od wysokiej klasy sprzętu TTV i AGD, na ubraniach, skarpetkach i trampkach kończąc. Chiny kupują od nas przede wszystkim półprodukty i surowce.
- Chcemy ten deficyt i problemy rozwiązać. Temu miała służyć wizyta premiera Wen Jiabao, który obiecał, że w ciągu najbliższych lat ten deficyt zostanie zrównoważony, co oznacza, że polskie firmy będą wysyłać więcej produktów do Chin - podkreśla dyrektor Departamentu Promocji i Współpracy Ministerstwa Gospodarki.
W czasie czwartkowego forum gospodarczego padła także deklaracja ze strony Chin.
- Mamy długoterminowy plan pogłębienia naszej współpracy, utworzony zostanie komitet do spraw tej współpracy, aby podwoić wymianę handlowa w ciągu pięciu lat - powiedział premier Chin Wen Jiabao
- Cieszą nas te deklaracje pana premiera Wen Jiabao o gotowości Chin do zakupów w tym regionie Europy - odpowiadał wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak.
Trzeba znaleźć lukę
Okazuje sie, ze Chińczycy mogliby od nas kupować także to, co sądziliśmy, że jest dla nich mniej atrakcyjne.
- Chociażby taki produkt jak polskie buty z prawdziwej skóry zwierząt hodowanych w ekologicznie czystej Europie. Mogą być o dziwo bardzo interesującym produktem dla firm chińskich. To, że Chińczycy produkują tanie buty, nie wyklucza tego, że chcieliby kupować niekoniecznie drogie, ale europejskie buty. To samo dotyczy mebli czy odzieży - tłumaczy Leszek Ślązyk z portalu chiny24.pl.
Na razie jednak to Chiny opanowały rynek odzieżowy w Polsce. W Jaworznie powstało największe chińskie centrum odzieży.
- W Polsce, zanim my tu zainwestowaliśmy, było tylko jedno takie centrum, dlatego postanowiliśmy otworzyć tę inwestycję, bo znaleźliśmy taką lukę - mówi Jianmin Ye, prezes chińskiego centrum handlowego w Jaworznie
Eksperci przekonują, że Polacy muszą wziąć sprawy w swoje ręce i również szukać nisz na rynku chińskim. Tam, o czym mówi nawet Ministerstwo Gospodarki, agendy rządowe nie pomogą. - W Chinach nie załatwi się tego za pomocą oficjalnych wizyt, wymiany kwiatów, ale na niższym poziomie, tam liczy się relacja z przedsiębiorcą - mówi Ślązyk
- To wymaga wysiłku, ponieważ z partnerami w Azji nawiązuje się kontakty przede wszystkim osobiście, czyli dużo delegacji, dużo rozmów i dużo cierpliwości - dodaje Ostaszewicz.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24