- Nie robimy tego, bo jest problem z finansami publicznymi, ani dla popularności. Robimy to, ponieważ wierzymy, że to jest konieczne - mówił w TVN24 o planach podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego minister finansów Jacek Rostowski. Po raz kolejny tłumaczył też, że w przyszłości problemem w Polsce nie będzie bezrobocie, a brak rąk do pracy.
Jacek Rostowski w "Faktach po Faktach" w TVN24 stwierdził, że zmiany w systemie emerytalnym nie "spowodują żadnego zasadniczego poprawienia się sytuacji finansów publicznych". - My bez tych zmian i tak zlikwidujemy nadmierny deficyt w tym roku, a w 2015 roku będzie on poniżej jednego proc. PKB - stwierdził.
Dopytywany, dlaczego rząd nie chce poddać tego do decyzji Polaków w referendum, powiedział: - Bo wtedy trzeba by przedstawić alternatywy, a to jest albo znaczące podwyższenie podatków, albo utrzymanie emerytur kobiet na niskim poziomie, albo znaczne zmniejszenia wydatków socjalnych państwa. I dodał: - Ja sobie takiego referendum nie wyobrażam.
Emeryci do pracy, bo innych nie będzie
Minister po raz kolejny próbował rozwiewać też obawy, że po podwyższeniu wieku emerytalnego będzie jeszcze większy problem z bezrobociem niż jest obecnie. Po raz kolejny podpierał się też długookresowymi prognozami demograficznymi. - Gdyby nie było tych zmian, to w 2040 roku, kiedy ma się zakończyć proces podnoszenia wieku emerytalnego dla kobiet, mielibyśmy pięć mln osób w wieku produkcyjnym mniej, niż obecnie. Po wprowadzeniu tych zmian w 2040 roku będzie ich i tak 2,5 mln mniej. Obawa, a, ze będzie mało miejsc pracy będzie błędna. Będzie problem raczej z brakiem rąk do pracy, niż z brakiem miejsc pracy - mówił Rostowski.
Obawa, a, ze będzie mało miejsc pracy będzie błędna. Będzie problem raczej z brakiem rąk do pracy, niż z brakiem miejsc pracy Jacek Rostowski
Odwaga Polaków i rządu, a popularność
Jacek Rostowski był też proszony o odniesienie się do znacznych strat Platformy Obywatelskiej w ostatnich sondażach. Nie pokusił się o prognozę poparcia rządzącej partii na koniec roku, gdyż jak stwierdził "ledwo ma odwagę prognozować zmienne gospodarcze". Całą sprawę skomentował. - Dość długo byliśmy krytykowani, że za bardzo myślimy o sondażach. Teraz mówi się, że myślimy za mało.
I dodał: - Polacy cenią sobie odwagę rządzących i chcą, żeby rządzący powiedzieli w co wierzą, czemu jest to konieczne i to przeprowadzili. Polacy sami są odważni i tego samego chcą od rządu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24