PO, PiS, PSL i SP nie poprą wniosku SLD o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy emerytalnej. Koalicjanci podkreślają, że podniesienie wieku emerytalnego jest koniecznością, a PiS i SP popierają wniosek Solidarności, a nie Sojuszu. Tymczasem politycy SLD już rozpoczęli akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie reformy emerytalnej.
Politycy Sojuszu chcą, aby Polacy odpowiedzieli m.in. na pytanie, czy są za podwyższeniem wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67. roku życia - podwyższenie wieku emerytalnego do takiego wymiaru proponuje rząd.
Ruch Palikota mówi wprawdzie, że popiera referenda jako formułę rozmowy ze społeczeństwem. Janusz Palikot uważa jednak, że podniesienie wieku emerytalnego jest nieuniknione. - Ale jest podstawowe pytanie, czy będziemy mieli siłę pracować dłużej, (...) czy będzie praca dla nas i jakie będą warunki pracy - podkreślił szef RP.
"Populistyczna i demagogiczna" propozycja
Jeżeli lewica jest na tyle nierozgarnięta, że tego nie wie, to ja im za 30 mln zł - jeśli mają takie środki - wyjaśnię dokładnie, jaki będzie wynik tego referendum Stanisław Żelichowski
Pomysł Sojuszu krytykuje też PSL. Zdaniem Stanisława Żelichowskiego do pytań, które chciałoby zadać Polakom SLD, należałoby dodać: "czy nasz kraj ma podążać drogą Grecji i zbankrutować, czy ma nadrabiać dystans do najbogatszych krajów".
- Nikomu nie sprawia przyjemności zmuszanie rodaków, żeby dłużej pracowali, ale jeśli nie potrafimy poprawić wskaźników demograficznych, to (...) trzeba wydłużać wiek emerytalny - powiedział dziennikarzom polityk PSL.
Dodał, że każdy normalny człowiek, pytany, czy chce dłużej pracować, powie, że nie, więc nie ma sensu marnować 60 mln zł na referendum z takim pytaniem. - Jeżeli lewica jest na tyle nierozgarnięta, że tego nie wie, to ja im za 30 mln zł - jeśli mają takie środki - wyjaśnię dokładnie, jaki będzie wynik tego referendum - żartował poseł Stronnictwa.
Nasz klub poprze wniosek Solidarności. Była ona inicjatorem tego wniosku i ma go na ukończeniu. Nie widzę potrzeby, by ten wniosek był dublowany Arkadiusz Mularczyk
Z kolei PiS i Solidarna Polska popierają nie wniosek SLD, ale wniosek NSZZ "Solidarność" o referendum w sprawie wieku emerytalnego.
Poseł PiS Adam Rogacki zaznaczył, że jego ugrupowanie zdecydowanie sprzeciwia się podwyższeniu wieku emerytalnego. - Wielu członków PiS jest zaangażowanych w zbieranie podpisów pod wnioskiem referendalnym NSZZ "Solidarność" - dodał.
W podobnym tonie wypowiadają się politycy SP. - Nasz klub poprze wniosek Solidarności. Była ona inicjatorem tego wniosku i ma go na ukończeniu. Nie widzę potrzeby, by ten wniosek był dublowany - powiedział szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk.
Zdaniem posłów SP propozycja wydłużenia wieku emerytalnego jest nie do zaakceptowania, bo - jak argumentują - pogłębi to m.in. niż demograficzny w Polsce.
Dwa pytania od SLD
Do poparcia wniosku referendalnego SLD zachęcali na ulicach Warszawy szef Sojusz Leszek Miller oraz rzecznik partii Dariusz Joński.
Wcześniej Miller powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej przed Sejmem, że jako partia lewicowa SLD nie może przejść obojętnie obok tematu podwyższenia wieku emerytalnego.
- Proponujemy, żeby Polacy wszędzie, gdzie będzie to możliwe, mogli podpisać się pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum. I żeby odpowiedzieli w nim na dwa pytania: po pierwsze, czy zgadzają się z propozycją rządu dotyczącą wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego i po drugie, czy uważają, że w systemie emerytalnym staż pracy powinien być ważniejszy niż wiek biologiczny, czy raczej w dacie przejścia na emeryturę powinien decydować faktycznie przepracowany czas pracy, a nie wiek biologiczny - powiedział Miller.
Praca do 67. roku życia?
W swoim sejmowym expose premier Donald Tusk zapowiedział stopniowe zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn (od 2013 r.) docelowo do 67. roku życia. Zgodnie z koncepcją premiera, co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc, co oznaczałoby, że z każdym rokiem będziemy pracować dłużej o trzy miesiące. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r.
Minister pracy - Władysław Kosiniak-Kamysz - powiedział we wtorek, że ze "wstępnych szacunków wynika, że projektowane zmiany przyniosą w 2013 r. 0,2 mld zł oszczędności dla budżetu państwa, w 2014 r. będzie to 1,9 mld zł, a w 2015 r. 3,8 mld zł".
Źródło: PAP