Ponad 70 milionów złotych zaległych wypłat domagają się podwykonawcy polskich autostrad. Protestują, grożą. Wciąż chcą rozmawiać, ale mówią też, że mają dość czekania, które niszczy ich firmy. Nie chcą obietnic, a pieniędzy. W dodatku nie mają pewności, czy dostaną wszystko co - ich zdaniem - im się należy.
Największe problemy pojawiają się obecnie na horyzoncie autostrady A4 na południu Polski, która stała się drogą donikąd. I to dosłownie, bowiem wstrzymano prace na odcinku, który miał prowadzić do granicy z Ukrainą.
Gdyby prace szły zgodnie z planem, na drodze powinny trwać ostatnie prace wykończeniowe. Zamiast nich, mamy nieco ponad połowę zbudowanej autostrady, przestój w pracach i wciąż toczącą się wojnę podwykonawców z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Jak mówi Jerzy Kasprzyk, jeden z podwykonawców na budowie autostrady A4, większość z jego kolegów nadal nie zobaczyła na oczy ani złotówki z zaległych wypłat, które miała im zagwarantować przyjęta w lipcu specjalna ustawa. - Kolega nawet dzwonił i mówił, że wystawił dom na sprzedaż, żeby ratować swoją firmę. Drugi sprzedał hurtowo 15 maszyn budowlanych - koparek, spycharek i inny sprzęt - żeby ratować firmę, którą budował przez x czasu - mówił Kasprzyk. 181 firm walczy o wypłaty Do GDDKiA z całego kraju wpłynęło łącznie 181 wniosków od dostawców usług i materiałów. Domagają się zwrotu ok. 73,2 mln zł.
Z samej A4 do oddziałów GDDKiA w Krakowie i Rzeszowie zgłosiło się 76 firm. W sumie żądają zwrotu ok. 27 mln zł. Podobne protesty słychać wśród podwykonawców pracujących na A1, m.in. na odcinku Świerklany-Gorzyczki, gdzie za kłopoty z budową mostu i przestój w pracach kilkadziesiąt firm zapłaciło bankructwem. Również na A2 dwukrotnie bankrutowały konsorcja, co dotkliwie odczuli podwykonawcy.
GDDKiA obiecuje Jednak Urszula Nelken z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad uspokaja, że Dyrekcja dotrzyma obietnicy i pieniądze będą wypłacane z Krajowego Funduszu Drogowego. - Oczywiście odpowiednio do sum zgromadzonych na danym kontrakcie w postaci gwarancji należytego wykonania zadania - podkreśliła Nelken. Oznacza to, że jeśli gwarancja przypadająca na dany odcinek budowanej drogi będzie zbyt niska i nie wystarczy na spłatę wszystkich zobowiązań, to podwykonawcy będą musieli się zadowolić tylko częścią pieniędzy, których żądają. Dlatego właściciele firm obawiają się, że wypłaty będą za niskie. Ponadto zwracają uwagę, że na pieniądze czekają już zbyt długo. Część podwykonawców jest przygotowana na radykalne kroki. - Zaczniemy strajki na drogach, zaczniemy blokować przejścia dla pieszych, bo nie można tego tak przeciągać - podkreślił Kasprzyk. W poniedziałek podwykonawcy w sprawie wypłat mają się spotkać z kierownictwem resortu transportu.
Autor: dpmtom / Źródło: Fakty TVN