Ministerstwo Zdrowia planuje ograniczenie dostępu do kolejnych 23 zawodów, tym razem okołomedycznych: m.in. masażysty, opiekunki do dzieci czy dietetyka. - To średniowiecze. Przywileje dla wybranych i wyższe ceny dla konsumentów - alarmują eksperci.
Np. masażysta, żeby wykonywać swój zawód, musiałby zdobyć dyplom technika masażysty oraz za 50 zł wpisać się do specjalnego państwowego rejestru. Podobnie opiekunka do dzieci czy dietetyk.
Decyzja dotyczyłaby ponad 100 tys. osób w kraju. Ponieważ zawody okołomedyczne wykonuje ponad 100 tys. osób, budżet zarobi na tym - jak przeczytać można w uzasadnieniu do projektu - ponad 5 mln zł.
Zdaniem resortu zdrowia, na rynku usług okołomedycznych trafiają się osoby, które nie mają odpowiednich kwalifikacji do swego zawodu.
Konsument zapłaci
Zezwolenia, licencje, wpisy do rejestrów, członkostwa w korporacjach utrudniają dostęp już do grubo ponad 300 zawodów w Polsce. Reglamentowane są już zawody nie tylko adwokata, notariusza czy inżyniera, ale także przewodnika turystycznego, taksówkarza, detektywa, kucharza na statku, trenera sportowego.
- W taki sposób ograniczamy podaż usług i tym samym podbijamy ich ceny. Reglamentowanie zawodów to działanie na rzecz lepszych zarobków danych grup zawodowych, a wbrew interesom konsumentów, którzy przez to płacą więcej - ostrzega w "Gazecie Wyborczej" Andrzej Rzońca, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
- To swoisty powrót do średniowiecza. Wtedy rządziły cechy rzemieślnicze, które zazdrośnie strzegły swoich przywilejów - dodaje Rzońca.
Koncesje dla wszystkich?
Ograniczeń w dostępie do zawodu domagają się również dziennikarze, a także pośrednicy nieruchomości, rzeczoznawcy i zarządcy nieruchomości.
- Chcemy, by po wakacjach projekt ustawy w tej sprawie znalazł się w parlamencie - mówi Aleksander Starski, lobbujący na rzecz przywilejów zarządców i pośredników.
Wątpliwości ma Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan: - Na reglamentację godziłbym się w sytuacjach dotyczących życia, zdrowia i wtedy, gdy klient dopiero po upływie długiego czasu będzie w stanie sam ocenić efekty pracy specjalisty. No ale w imię czego reglamentować np. zawód pośrednika nieruchomości? - zastanawia się.
Rząd nie ulegnie naciskom?
- To absolutny skandal - uważa poseł Janusz Palikot, szef sejmowej komisji "Przyjazne państwo". - Rząd PO i PSL nie powinien robić takich rzeczy. Skupmy się na walce z biurokracją, a nie piętrzeniu kolejnych barier. Będę protestował - zapowiada poseł.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"