Ok. miliona osób, głównie pracowników brytyjskiego sektora publicznego, bierze udział w czwartek w 24 godzinnym, ogólnokrajowym strajku płacowym. Protestują nauczyciele, pracownicy administracji, służby zdrowia i straży pożarnej.
Nauczyciele protestują przeciwko niskiej płacy, rosnącemu obciążeniu obowiązkami i pogorszeniem warunków odprawy emerytalnej. Pracownicy innych sektorów przeciwko ograniczeniu przyrostu płac do 1 proc. rocznie, po dwóch latach ich zamrożenia, co przy obecnej inflacji oznacza realny spadek wartości ich wynagrodzeń.
Z nożyczkami w dłoni
Przed budynkami sądów, ratuszami miejskimi, bibliotekami, szpitalami, strajkujący zorganizowali pikiety. W Londynie na Trafalgar Square odbył się wiec. Członkowie związku zawodowego nauczycieli (NUT) nieśli dużych rozmiarów nożyczki symbolizujące sprzeciw wobec cięć płac.
- Rząd chce, byśmy wnosili większy wkład w nasze zaopatrzenie emerytalne, później przechodząc na emeryturę, ale emerytura i tak będzie warta tyle samo, co teraz - powiedział mediom strażak uczestniczący w wiecu.
Sekretarz centrali związkowej GMB Brian Strutton poinformował w komunikacie prasowym, że strajkujących i protestujących jest więcej niż wynosi liczba członków związków zawodowych, które poparły strajk, ma on zatem szerokie poparcie społeczne.
Konfrontacja
Protest unieruchomił całkowicie ponad 3 tys. szkół; sparaliżował lokalne władze samorządowe, zwłaszcza w środkowej i północnej Anglii. Do strajku przyłączyli się także pracownicy biura paszportowego, administracji sądowej, zakładów oczyszczania miasta i londyńskiego transportu.
W ocenie Adama Bienkova - komentatora portalu politics.co.uk - premier David Cameron, który zasygnalizował, że chce ograniczyć ustawową dopuszczalność strajków, dąży do konfrontacji ze związkami zawodowymi.
Sektor publiczny zatrudnia w Wielkiej Brytanii około 5 mln pracowników (ok. 1/6 ogółu siły roboczej). Konserwatyści po dojściu do władzy w 2010 roku zamrozili w nim płace, a od 2012 roku wprowadzili regułę dopuszczającą przyrost płac tylko o 1 proc. rocznie, co według niektórych wyliczeń oznacza, że realnie zarobki w ostatnich czterech latach zmniejszyły się o ok. 2 tys. funtów.
Kobiety najbardziej pokrzywdzone
Związki zawodowe zwracają uwagę, że ograniczenia płacowe najbardziej uderzyły w kobiety, które stanowią 70 proc. pracowników oświatowych, 75 proc. siły roboczej samorządów lokalnych i służby zdrowia, 80 proc. pracowników opieki socjalnej. Cameron zapowiedział w środę w parlamencie, że będzie dążył do ograniczenia prawa związków zawodowych do organizowania strajków. Zaproponował m.in., by wprowadzić zasadę, że usługi uznane za społecznie istotne, np. publiczny transport, nie mogą być kompletnie sparaliżowane i muszą funkcjonować przynajmniej na minimalnym poziomie. Obecnie temu ograniczeniu podlega tylko policja i straż pożarna.
Autor: ToL//gry / Źródło: PAP