Byłaś na urlopie wychowawczym, wróciłaś do zakładu - a potem cię zwolnili? To pecha masz podwójnego: nie dość, że nie masz pracy, to jeszcze nie dostaniesz zasiłku dla bezrobotnych. Jak pisze "Rzeczpospolita", ZUS twardo broni tego absurdu.
Zasiłek dla bezrobotnych należy się tym, za których wcześniej przez rok (dokładniej: przez 365 dni w ciągu ostatnich 18 miesięcy) pracodawca opłacał składkę na Fundusz Pracy. Tymczasem ustawa o promocji zatrudnienia daje pewien przywilej, z założenia mający zachęcać do zatrudniania mam po urlopach macierzyńskim, dodatkowym macierzyńskim i wychowawczym: za nie składki na Fundusz przez trzy lata się nie płaci.
Korzysta więc pracodawca, bo koszt zatrudnienia takiej pracowniczki jest mniejszy. Ale ona sama staje w dramatycznej sytuacji, kiedy zostanie zwolniona.
Jak pisze "Rzeczpospolita", bywają pracodawcy, którzy zdając sobie sprawę z absurdu próbują z własnej woli opłacać składki na Fundusz Pracy za panie po urlopach wychowawczych. Tacy są szybko sprowadzani na ziemię przez ZUS. Zakład argumentuje, że przepisy na to nie pozwalają. - Przez 36 miesięcy po powrocie z urlopów rodzicielskich tych składek się po prostu nie opłaca. Ci, którzy uiszczą taką składkę, mogą zostać zobowiązani przez ZUS do złożenia korekty dokumentów – tłumaczy gazecie Przemysław Przybylski, rzecznik prasowy ZUS.
Z kolei Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej uważa, że brak opłaconych składek wcale nie powinien być przeszkodą w uzyskaniu zasiłku po zwolnieniu. Zastępca dyrektora Departamentu Rynku Pracy Beata Czajka mówi "Rz", że urzędy pracy znają opinię resortu w tej sprawie i powinny przyznawać prawo do zasiłku takim osobom.
Ale dla urzędów pracy sprawa nie wygląda tak prosto.– Pismo, o którym mówi dyrektor Czajka, nie ma dla nas żadnej mocy prawnej, bo jest podpisane przez urzędnika, a nie ministra. Tymczasem art. 4 pkt 4 ustawy o promocji zatrudnienia zastrzega, że wyjaśnień dotyczących stosowania przepisów ustawy może dokonywać tylko minister pracy. Zatem nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na zmianę przepisów, o którą zresztą zabiegamy od dawna – mówi gazecie dyrektor Urzędu Pracy w Kwidzynie Jerzy Bartnicki.
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu/Scott Liddell