- Stocznie w Gdyni i Szczecinie są w trakcie prywatyzacji, a polski rząd zdeterminowany, żeby ją zakończyć - powiedział minister skarbu Aleksander Grad. Według niego rząd nie otrzymał oficjalnej informacji z Brukseli o potrzebie zwrotu przez stocznie pomocy publicznej.
Stoczniowa bomba wybuchła w nocy. TVN24 dowiedziała się w Brukseli, że komisja Europejska zamierza zażądać od Stoczni Gdańsk i Stoczni Gdynia zwrotu 1,3 mld euro pomocy publicznej, jakie stocznie otrzymały z budżetu państwa juz po wejściu Polski do Unii Europejskiej.
Zdaniem komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes pieniądze, które miały uczynić stocznie rentownymi, aby w takim stanie mogły być sprywatyzowane, nie spełniły swojej roli i naruszały zasady wolnej konkurencji. Zwrot takiej kwoty oznaczałby w praktyce bankructwo obu stoczni. Decyzja KE ma być ogłoszona 1 czerwca. CZYTAJ INFORMACJĘ Trzy lata po tym, jak KE zaczęła badać całą sprawę. Minister skarbu wydaje się być jednak dobrej myśli.
Wszystko pod kontrolą?
Chcemy pokazać, że w żadnej mierze nie akceptujemy ścieżki upadłościowej dla stoczni. Chcemy, żeby stocznie, które już dokonały takiego wysiłku restrukturyzacyjnego, były prywatyzowane w dobrej sytuacji, a nie pod pistoletem upadłości. grad o stoczniach
- Wysłaliśmy zapytanie ofertowe do wielu oferentów i tylko dziś do resortu wpłynęły cztery listy intencyjne na nabycie Stoczni Szczecin i Gdynia. Czekamy też na dalsze oferty - dodał i podkreślił, że negocjacje będzie prowadził do skutku.
Minister jest przekonany, że oba zakłady mogą być atrakcyjną inwestycją, a rząd postara się, żeby były jeszcze atrakcyjniejsze. - Sprawa Stoczni Szczecin jest prosta. Zdecydowano już, że 160 mln zł jej pożyczek zostanie zapłacone w akcjach. Z kolei Stocznia Gdynia zostanie dokapitalizowana kwotą 515 mln zł.
Jak sprecyzował potem agencji Reutera 291 mln zł będzie przekazane w gotówce, a reszta w akcjach PKO BP i Polic.
- Głęboko wierzymy, że Komisja Europejska pozwoli dokończyć proces prywatyzacji tych dwóch stoczni - powiedział. - Wierzymy też, że wspólnie z Komisja Europejską i nowymi inwestorami ułożymy program restrukturyzacyjny, który po prywatyzacji pozwoli stoczniom produkować z zyskiem - dodał minster.
"PiS źle sprywatyzował Stocznię Gdańsk"
Minister dementował też doniesienia medialne, jakoby KE zażądała od Stoczni Szczecin i Gdynia programów restrukturyzacyjnych, grożąc odebraniem pomocy publicznej. Podkreślił, że ostatnie oficjalne informację z Brukseli dotyczą Stoczni Gdańsk. Jak dodał, w procesie prywatyzacji Stoczni Gdańsk nie zadbano o to, by inwestor uzgodnił z KE jej plany restrukturyzacyjne.
- Strona polska na miesiąc na przedstawienie Komisji Europejskiej programu restrukturyzacji Stoczni Gdańsk - poinformował minister. Jego zdaniem podstawowym błędem było sprzedanie stoczni bez ustalenia programu restrukturyzacji, który teraz paraliżuje pracę nowego inwestora, którym od grudnia 2007 roku jest ukraiński Donbas. - To jest warunkiem, żeby KE rozważyła, żeby nie zwracać pomocy - wyjaśnił.
Jasiński: to PO zawaliła sprawę
Po konferencji ministra Grada do jego słów odniósł się jego poprzednik w rządzie PiS Wojciech Jasiński. - Myśmy sprywatyzowali Stocznie Gdańską, a to nasi następcy zaniedbali pomoc Donbasowi w rozmowach z Komisją Europejską – mówił Jasiński.
Przypomniał, że w latach 2006-2007 prowadzono restrukturyzację w stoczniach Gdynia i Szczecin. - Były też renegocjowane umowy na budowę statków, tak aby stało się to opłacalne. Aby zachęcić inwestora podwyższono kapitał Stoczni Gdynia o pół miliarda złotych. Dokonano wyboru doradców i przygotowano memoranda informacyjne zgodne z wymogami UE - wyliczał były minister. - Potem prywatyzację przejął kolejny rząd, ale jak widać, zawalił – jedyny oferent (spółka Amber – red.) wycofał się z negocjacji. Platforma po prostu próbuje obwinić nas swoimi błędami - zakończył Jasiński.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24