"Mieszkanie dla Młodych" przetarło już pierwsze ścieżki. Bank Gospodarstwa Krajowego zaakceptował blisko 3 tys. wniosków o dofinansowanie. Po niemal trzech miesiącach działania "MdM" jedni wytykają jego ograniczenia. A wielu podkreśla, że jego jedynym plusem jest to, że w ogóle jest.
Kiedy 14 października 2012 roku ówczesny minister transportu Sławomir Nowak przedstawiał na konferencji prasowej - wraz z ówczesną minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską - główne założenia projektu "Mieszkań dla Młodych", wielu odetchnęło z ulgą. Kończyła się właśnie tak popularna "Rodzina na Swoim" i nie bardzo było wiadomo, czy pojawi się coś w zamian. Blisko rok po tych zapowiedziach Sejm przyjął ustawę "o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi". "MdM" zaczął obowiązywać od stycznia 2014 roku.
Dużo, czy mało?
Z najświeższych danych Banku Gospodarstwa Krajowego wynika, że w dwóch pierwszych miesiącach tego roku Bank zaakceptował 2680 wniosków o dopłatę. Ich wartość to niemal 60 mln zł.
Najwięcej wniosków pochodziło z woj. pomorskiego, mazowieckiego i wielkopolskiego. - To mniej niż 10 proc. kwoty zarezerwowanej w tegorocznym budżecie na ten cel. Jeśli tak będzie dalej, to pieniądze na 2014 rok zostaną wykorzystane tylko w 60 proc. - uważa Bartosz Turek, kierownik działu analiz Lion's Bank i analityk rynku nieruchomości.
Program zaplanowany jest do 2018 roku, a na każdy rok w budżecie określony został maksymalny poziom środków, jakie mogę być przeznaczone na dopłaty. I tak: w 2014 r. jest to 600 mln zł; w 2015 r. - 715 mln zł; w 2016 r. - 730 mln zł; w 2017 r. - 746 mln zł a 2018 r. - 762 mln zł. W sumie to ponad 3,5 mld zł. Banki będą więc mogły skredytować zakup ok. 25 tys. mieszkań rocznie.
Kto może i na co?
"MdM" dedykowany jest małżeństwom, singlom lub osobom samotnie wychowującym dziecko. Jedyne ograniczenia to wiek, nie można mieć więcej niż 35 lat i nie można posiadać na własność domu czy mieszkania. Kredyt trzeba zaciągnąć na minimum 15 lat i 50 proc. ceny zakupu nieruchomości.
Na co? Powierzchnia mieszkania nie może przekroczyć 75 mkw. a domu 100 mkw. (plus 10 mkw. dla osób z co najmniej trójką dzieci); cena musi mieścić się w ustalonym limicie, a nieruchomość musi być kupiona na kredyt zaciągnięty w złotych. Dopłata liczona będzie jednak tylko do 50 mkw nabywanej nieruchomości. Rodzina bezdzietna i singiel dostaną od państwa 10 proc. Jeśli rodzina lub osoba samotna ma potomstwo, dofinansowanie wyniesie 15 proc. Co bardzo ważne, dopłata nie jest liczona od ceny zakupu nieruchomości, ale jako iloczyn powierzchni w kupowanego mieszkania lub domu i wskaźnika, który ogłasza dla danej lokalizacji Bank Gospodarstwa Krajowego (limit cenowy).
Limity ustalane są na kwartał i różnią się w zależności od województwa i tego, czy mieszkanie jest w jego stolicy, czy nie. I tak, przykładowo dla Warszawy cena metra mieszkania nie może przekroczyć 5864,65 zł, a w województwie 3670,70 zł za m. kw. Poniżej szczegółowe limity cen:
"Dobrze, że jest"
Eksperci podkreślają, że niewątpliwą zaletą programu "Mieszkanie dla Młodych" jest to, że po prostu jest.
Jak zauważa Marcin Krasoń, analityk rynku nieruchomości z Home Broker, "MdM" pozwala osobom bez wkładu własnego kupić mieszkanie na kredyt. W przeciwnym razie prawdopodobnie nie miałyby na to szans. Tym bardziej, że od tego roku w Polsce obowiązuje Rekomendacja S Komisji Nadzoru Finansowego, która nie pozwala na zaciąganie kredytów hipotecznych bez wkładu własnego - w tym roku poziom wkładu to 5 proc, a od przyszłego roku już 10 proc.
Do plusów analityk zalicza też niższe koszty zakupu mieszkania, ponieważ "każda dopłata" powoduje zmniejszenie zobowiązania, a więc obniża ratę. Dodatkowo program "stymuluje sektor budownictwa i ogólnie gospodarkę Polski".
Banki podwyższają marżę
Na koszy każdego kredytu wpływa jednak także marża, a ta - jak policzył Home Broker na przykładzie pierwszych ofert kredytów "MdM" - bywa wyższa od standardowych kredytów hipotecznych. Co więcej sprawia ona, że często przyznana dopłata wynosi mniej niż 10 czy 15 proc. Eksperci wskazują też, że więcej zyskują osoby, które kupują mieszkanie dużo tańsze niż ustalone limity cenowe.
To właśnie te limity: cenowe i metrażowe, a w zasadzie ich wysokość wydaje się zdecydowanym minusem programu. Szczególnie w dużych miastach, gdzie cena metra mieszkania grubo przekracza je. - W miastach o relatywnie (do cen transakcyjnych) niskich limitach cen do programu kwalifikują się najmniej atrakcyjne lokale. Kupując je beneficjent może mieć potem problem ze sprzedażą nieruchomości, a przy zakupie ma mocno ograniczony wybór - zauważa Bartosz Turek z Lion's Banku. Dodatkowo - wskazuje - kupując nieruchomość w gorszej lokalizacji, a więc np. na obrzeżach klient naraża się na wyższe koszty transportu i więcej czasu spędzanego na dojazdach.
Z kolei zdaniem Marcina Krasonia limity są problemem, "ale nie ze względu na samo istnienie, tylko na ich oderwanie od rzeczywistości". - W jednych miastach pozwalają na zakup większości dostępnych mieszkań, a w innych zaledwie niewielkiej cząstki. Dostępność programu powinna być wszędzie podobna - zaznacza Krasoń.
Nie dla Polski powiatowej
Często krytykowanym założeniem programu jest dopłata jedynie do zakupu nowych mieszkań od dewelopera. Tańsze są mieszkania z rynku wtórnego, a więc korzystniejsze dla liczących każdy grosz młodych klientów. - Zgadzam się z tym, że ograniczenie go do rynku pierwotnego jest błędem. Warto zwrócić uwagę na fakt, że działalność deweloperów koncentruje się w największych miastach. W tzw. "Polsce powiatowej" buduje się bardzo niewiele, w niektórych kilkunastotysięcznych miasteczkach w ostatnich 10 latach powstało ledwie kilka inwestycji - zauważa Marcin Krasoń z Home Broker.
- W nawet trzech na cztery powiaty w Polsce deweloperzy nie działają lub działają w tak ograniczonym zakresie, że nie gwarantuje to efektywnej podaży. Ogranicza to program do dużych miast - dodaje Bartosz Turek.
Krytykowane jest też ograniczenie wiekowe do 35 lat oraz fakt, że dopłatę uzyskać można tylko do pierwszego w życiu mieszkania. Zwolennicy takiego zapisy przekonują jednak, że w końcu program to "Mieszkanie dla Młodych", którzy nie mieli jeszcze czasu, żeby "się dorobić".
Zdecydowanie poważniejszym - jak się wydaje - ograniczeniem jest niewielka liczba banków, które współpracują z BGK. Obecnie są to: PKO BP, Pekao, Alior Bank, Bank Ochrony Środowiska, Bank Polskiej Spółdzielczości - BPS, Getin Noble Bank, Spółdzielcza Grupa Bankowa - SGB oraz bank BGŻ. - Wciąż mała liczba instytucji udzielających kredytów z dofinansowaniem wraz z innymi ograniczeniami programu (szczególnie cenowymi) powodują, że program dopłat cieszy się wciąż niewielką popularnością wśród nabywców - uważa Turek.
Co ważne, w okresie 5 lat od dnia nabycia mieszkania albo domu jego sprzedaż, wynajęcie, użyczenie lub zmiana sposobu użytkowania będą skutkowały obowiązkiem zwrotu części finansowego wsparcia.
Za mało mieszkań, pieniądze przepadną?
Uwagi do programu ma też branża deweloperska. Dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich Konrad Płochocki podkreśla duże zainteresowanie programem. Dodaje jednak, że pomimo tego "wbrew wcześniejszym opiniom, praktycznie nie ma możliwości, aby środki na ten rok w MdM wyczerpały się". - Wyczerpią się natomiast mieszkania spełniające kryteria programu - dodaje. Z szacunków PZFD, obejmujących cały rynek nowych mieszkań w Polsce spełniających kryteria programu, wynika, że gdyby nawet wszystkie te mieszkania zostały wykupione "i tak nie uda się wykorzystać więcej niż ok. 170 mln złotych z 600 mln przeznaczonych na ten rok".
- Gdzie leży szkopuł? Limity cenowe mieszkań, zostały ustalone tak nisko, że w niektórych miastach właściwie nie można znaleźć mieszkań kwalifikujących się na program. Najbardziej poszkodowane są Kraków, Lublin, Bydgoszcz. W Krakowie zaledwie 3.05 proc. całej oferty mieszkań łapie się na program, w Warszawie MdM obejmuje mieszkania właściwie tylko w trzech dzielnicach: Ursus, Białołęka i Bemowo - tłumaczy tvn24bis.pl Płochocki.
Jego zdaniem "kurek cenowy został przykręcony tak mocno, że większość środków przeznaczonych na program na ten rok przepadnie".
Autor: Michał Niemczak//gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24