Gigantyczna sztuczna wyspa, a na niej cztery pasy startowe, tunel, który miałby chronić przed powodziami i elektrownia wodna - tak miało wyglądać najnowsze londyńskie lotnisko. Brytyjska komisja ds. portów lotniczych projekt jednak odrzuciła.
Nowe lotnisko projektu znanego biura architektonicznego Foster&Partners miało powstać u ujścia Tamizy i odciążyć istniejące już wokół Londynu porty. Jednak według komisji inwestycja, która może pochłonąć ok. 90 mld funtów, jest zbyt droga i skomplikowana. Dodatkowo realizacja projektu mogłaby potrwać nawet 30 lat.
- Uważamy, że jest zbyt ryzykowny. Zwyczajnie wydaje nam się, że nigdy by nie powstał - powiedział szef komisji, brytyjski ekonomista Howard Davies.
Rozbudować to, co już jest
Dodał, że komisja zamierza skorzystać w przyszłym roku z jednego z trzech innych rozwiązań. Dwa dotyczą rozbudowy największego londyńskiego lotniska - Heathrow, a trzeci zakłada wybudowanie dodatkowego pasa w porcie w Gatwick. Według przewidywań realizacja tych projektów może potrwać ok. 15 lat. Bez względu na to, jakie rozwiązanie wygra, któryś z brytyjskich rządów będzie musiał podjąć decyzję i to dość szybko. Specjaliści szacują, że do 2030 roku populacja Londynu i jego szeroko rozumianych przedmieść ma wzrosnąć z 8 do 10 mln mieszkańców. To oznacza, że największe londyńskie lotniska - Heathrow, które obsłużyło w ubiegłym roku ponad 72 mln pasażerów, i Gatwick, przez które przewinęło się 35 mln ludzi - nie zdołają poradzić sobie z natłokiem podróżnych.
"Wyspa Borisa"
W takiej sytuacji lotnisko u ujścia Tamizy - zwane ze względu na poparcie burmistrza Londynu "wyspą Borisa" - obsługujące, według planów, 170 mln pasażerów, miałoby odciążyć istniejące porty.
Powstałe na bagnach lotnisko byłoby połączone z Londynem szybką koleją. Tunel, którym poruszałby się pociąg, pełniłby podwójną funkcję - bariery przeciwpowodziowej i elektrowni wodnej. Projekt zakłada też, że port, który by się znajdował ok. 65 km na wschód od stolicy Wielkiej Brytanii, mógłby w przyszłości zastąpić Heathrow. Boris Johnson zapowiedział już, że się nie podda i jeśli dostanie się do parlamentu, będzie kontynuował kampanię wspierającą realizację portu-wyspy. Ma nadzieję, że dyskusja odżyje po wyborach w 2015 roku.
Autor: ktom / Źródło: New York Times