Już dziesięć lat minęło od dnia, gdy ostatni z ponad 2 milionów wyprodukowanych małych fiatów - żółty "Happy End" - zjechał z produkcyjnej taśmy. A jednak do dziś fiaty 126p można spotkać na polskich drogach, a nawet... na torach.
Seryjna produkcja 126p ruszyła w 1973 roku. Kosztował wtedy 69 tys. zł (w tym czasie równało się to 20 średnim miesięcznym pensjom). Ale na giełdzie trzeba już było zapłacić za niego 100 tys. zł.
Początkowo auto było montowane z włoskich podzespołów. Z czasem cała produkcja była realizowana już w Polsce. Jak przypomina "Rzeczpospolita", auto było produkowane w imponującym tempie - w zaledwie trzy lata z taśmy zjechało 100 tys. egzemplarzy, a już dwa lata później liczba ta wzrosła do 180 tys. A mimo to Polakom wciąż było mało i popyt przewyższał podaż. Od połowy lat 70. maluchy stały się zaś polskim szlagierem eksportowym - trafiły nawet do Chin.
Unowocześniali, ale się poddali
W pierwszej połowie lat 80. auto poddane zostało liftingowi. Wprowadzono nowe kolory, ale i... stacyjkę, która znacznie ułatwiła jego uruchamianie.
W końcu lat 90. zakończyła się produkcja malucha w Tychach. Wtedy zastąpił go cinquecento. W roku 2000 uznano, że nie da się już dalej unowocześniać malucha i 22 września zakończyła się także produkcja w Bielsku Białej.
Z taśmy zjechała wtedy limitowana seria tysiąca aut, które nazwano "Happy End" - 500 sztuk żółtych i 500 czerwonych. Ostatni egzemplarz jest żółty (nr nadwozia SUF126A0037301725). Można go zobaczyć w muzeum Fiata we włoskim Turynie. W krakowskim Muzeum Inżynierii Miejskiej można obejrzeć nieużywany żółty egzemplarz "Happy End", a w Muzeum Motoryzacji w Warszawie - podobny, w kolorze czerwonym.
Obecnie Fiat Auto Poland to największy producent samochodów w Polsce. W ubiegłym roku tyska fabryka wyprodukowała ponad 600 tys. aut. Produkuje m.in. Pandę, a w przyszłym roku planuje zastąpić tę produkcję Lancią Ypsilon.
Źródło: "Rzeczpospolita", tvn24.pl