Bernard Madoff, z którego nazwiskiem wiąże się największa afera finansowa w dziejach amerykańskiej giełdy, pozostanie nadal w areszcie - orzekł okręgowy federalny sąd apelacyjny w Nowym Jorku. Madoff jest podejrzany o defraudację ponad 50 mld dolarów.
W trakcie wstępnej rozprawy sądowej 12 marca Madoff przyznał się do winy, co pozwoli mu uniknąć długiego i kosztownego procesu. Sąd zarządził jednocześnie tymczasowe aresztowanie oskarżonego, który odwołał się od tej decyzji do sądu wyższej instancji.
- Oskarżony ma dom za granicą i dysponuje oczywistą możliwością, by przez długi czas utajniać poza krajem znaczne zasoby majątkowe - napisał w uzasadnieniu swego orzeczenia sąd apelacyjny. Madoff jest właścicielem domu we Francji.
Nabrał najbogatszych
Przez co najmniej dwie dekady 70-letni obecnie Madoff zarządzał finansową piramidą, w której zyski inwestorów wcześniejszych pochodziły z lokat inwestorów późniejszych. Gdy pod koniec ubiegłego roku stał się niewypłacalny, jego skumulowane długi sięgnęły 65 mld dolarów.
Uprawiany przez Madoffa proceder nazywany jest w USA schematem Ponziego - od nazwiska oszusta, który w latach 20. ubiegłego stulecia w podobny sposób pozbawił swych klientów 15 mln ówczesnych dolarów, by ostatecznie wylądować w więzieniu.
Ofiarami Madoffa padło ponad 4 tys. klientów jego firmy, od których wziął w zarządzanie prawdopodobnie około 65 miliardów dolarów. Firmę inwestycyjną prowadził od 20 lat.
Wyrok skazujący wobec Madoffa ma zapaść 16 czerwca, a maksymalna grożąca mu kara to dożywotnie więzienie.
Źródło: PAP