Największe niemieckie linie lotnicze Lufthansa wznowiły w sobotę, po kilkudniowej przerwie spowodowanej walkami między Izraelem a Hamasem, loty do Tel Awiwu. Pierwszy samolot odleciał przed południem z Frankfurtu nad Menem. Piloci krytykują decyzję.
Drugi samolot Lufthansy miał odlecieć z Monachium. Linie lotnicze Air Berlin zapowiedziały, że w ciągu dnia też wznowią połączenia z lotniskiem Ben Guriona. Pierwszy lot tych linii ma się odbyć z Duesseldorfu. Przywrócenie wszystkich połączeń zgodnie z rozkładem lotów nastąpi jednak dopiero w przeszłym tygodniu - zastrzegły linie lotnicze.
Odwołane loty
Lufthansa, a także jej wszystkie filie - Germanwings, Austrian Airlines, Swiss i Brussels Airlines oraz linie Air Berlin przerwały ze względu na groźbę ostrzału rakietowego loty do Izraela we wtorek. Jedna z rakiet wystrzelona przez radykalny palestyński Hamas spadła niedaleko międzynarodowego portu lotniczego w Tel Awiwie. Związek zawodowy pilotów Cockpit skrytykował decyzję o wznowieniu lotów. - Nie rozumiemy tej decyzji. Naszym zdaniem w minionych dniach stopień zagrożenia nie uległ zmianie - powiedział rzecznik Cockpitu Joerg Handwerg "Handelsblatt Online".
Nadal niebezpiecznie?
Rzecznik wskazał na wypowiedzi przedstawicieli izraelskiej armii, z których wynika, że izraelski system przeciwrakietowy Żelazna Kopuła jest wstanie zniszczyć tylko 90 proc. wystrzeliwanych przez Hamas rakiet. Handwerg zasugerował, że decyzja Lufthansy jest wynikiem nacisków politycznych z Izraela i z Berlina, lub wynika z chęci zysku. Kierownictwo Lufthansy odrzuciło zarzuty pilotów. - Kierujemy się tylko i wyłącznie względami bezpieczeństwa - zapewnił rzecznik niemieckiego przewoźnika.
Autor: msz//gry / Źródło: PAP