Rada Polityki Pieniężnej zajmie się na rozpoczętym we wtorek posiedzeniu kwestią ubiegłorocznego zysku Narodowego Banku Polskiego i tego, w jakiej części zasili on budżet. Zdaniem ekonomistów rozkład sił w Radzie jest taki, że kwota ta może być spora. Tymczasem Zbigniew Kuźmiuk, niedoszły europoseł z listy PiS pisze na swoim blogu, że PO zobowiązała rekomendowanych przez siebie członków RPP, na piśmie, do głosowania, aby "przelew do budżetu" był jak największy. RPP nie komentuje.
Niedawno został zmieniony skład RPP. Senat wybrał do niej prof. Jerzego Hausnera, prof. Jana Winieckiego, Andrzeja Rzońcę - wszystkich z rekomendacji Platformy Obywatelskiej. Sejm wybrał rekomendowaną przez PSL prof. Elżbietę Chojna-Duch, rekomendowanego przez Platformę Andrzeja Bratkowskiego i prof. Annę Zielińską-Głębocką - posłankę PO. Z rekomendacji prezydenta do RPP trafili prof. Zyta Gilowska, prof.Adam Glapiński, pracownik SGH i prof. Andrzej Kaźmierczak.
Zobowiązanie do lojalności?
- Radę zdominowali więc członkowie rekomendowani przez Platformę i to nie jest niespodzianka, niespodzianką jest jednak to, że wszyscy podpisali przed rekomendacją zobowiązanie, że będą głosowali na posiedzeniach, aby jak największa część zysku NBP była przekazywana do budżetu państwa. Taką informację usłyszałem z ust jednego z dziennikarzy w sobotniej porannej audycji w radiowej Trójce „Śniadanie w trójce”. Jeżeli jest ona prawdziwa to jest skandalem na dużą skalę, a sprawą powinna się zająć z urzędu prokuratura - napisał we wtorek na swoim blogu Zbigniew Kuźmiuk.
- Uważam też, że sprawą powinien zająć się Sejm, a wcześniej jego Komisja Finansów Publicznych, która przesłuchiwała kandydatów do RPP, a ci jak rozumiem zataili, że musieli wcześniej podpisać zobowiązania wobec rekomendującej ich Platformy Obywatelskiej - dodaje.
Nie udało nam się uzyskać oficjalnego komentarza ani od władz PO, ani od członków RPP, którzy przyjęli zasadę, że nie komentują spraw związanych z Radą na tydzień przed i dwa dni po posiedzeniu. A dwudniowe posiedzenie rozpoczęło się we wtorek.
Rada, rezerwa i rząd
Jednak konflikt obecnego rządu z Narodowym Bankiem Polskim w sprawie zysku banku centralnego nie jest niczym nowym.Latem ubiegłego roku, kiedy sytuacja finansów publicznych wydawała się być krytyczna rząd robił co mógł, aby przekonać NBP do zawiązania jak najmniejszej rezerwy z zysku na ryzyko kursowe, a resztę przeznaczyć do budżetu. Tworzenie rezerwy następuje bowiem na podstawie uchwały RPP z 2006 roku, która mówi, że to Rada decyduje, jaką rezerwę stworzyć. Minimalnie musi to być pięć proc. zysku, ale maksymalnie, o ile tak zdecyduje Rada - nawet 100 proc.
Podczas trwania konfliktu padały z obu stron mocne słowa. Ówczesny szef gabinetu premiera Sławomir Nowak sugerował, że jeśli NBP będzie chował zysk, to może zmieni się ustawę o banku centralnym. Minister finansów Jacek Rostowski zarzucał szefowi NBP Sławomirowi Skrzypkowi wybiórcze stosowanie zasad rachunkowości, co ten nazywał "oszczerstwami". W końcu sytuacja się ustabilizowała, kryzys w Polsce okazał się nie taki straszny, a strony zadeklarowały gotowość do rozmów.
Policzą i porozmawiają
I rozmowy zostały już zapowiedziane. - Na godzinę 16 w środę Premier Donald Tusk zaprosił Radę Polityki Pieniężnej i cały Zarząd NBP - ujawnił w TVN CNBC Biznes minister Michał Boni. Celem spotkania ma być wyjaśnienie wszystkich spornych kwestii, które pojawiły się w ostatnim czasie na linii NBP - resort finansów. A do tych, poza m.in. tzw. elastyczną linią kredytową jest właśnie zysk NBP.
Członkini RPP prof. Anna Zielińska-Głębocka 22 marca mówiła w TVN CNBC Biznes, że "wynik finansowy NBP nie został jeszcze w pełni podany". - Jednak wydaje mi się, że powinno być to między cztery a osiem mld zł - dodała.
Zdaniem ekspertów Sławomir Skrzypek, który przewodniczy RPP może być w przypadku szacowania zysku w mniejszości. - Biorąc pod uwagę rozkład głosów w Radzie prawdopodobnie ten zysk będzie większy niż ten, co chce prezes Skrzypek - powiedział ekonomista Ryszard Petru.
Źródło: TVN CNBC Biznes, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24