Zakupy w tanim markecie, wizyta w sex-shopie, a nawet picie drinków - każdy powód jest dobry, aby odmówić kredytu. Banki - niczym orwellowski Wielki Brat - śledzą wydatki swoich klientów i na ich podstawie decydują: czy wciąż jesteś wiarygodnym kredytobiorcą - informują amerykańskie media.
Transakcje rejestrowane na rachunku kredytowym są dokładnie analizowane przez systemy i pracowników banków.
I tak zakup karty miejskiej może świadczyć o oszczędnościach na samochodzie - to pierwszy sygnał o pogarszającej się kondycji finansowej klienta. Podobnie z bieżnikowaniem opon - to znak, że klient nie ma pieniędzy na nowe.
Dla banków złym sygnałem są także zakupy... w sex shopie - nabywając filmy dla dorosłych klienci chcą zapomnieć o kłopotach finansowych. A jeśli konsument szuka szczęścia w totolotku, to znak, że nie ma żadnego planu finansowego na przyszłość.
Nasz redakcyjny wniosek? Lepiej wybierać gotówkę z bankomatu.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24