Kubańscy ekonomiści coraz głośniej krytykują władze za niekonsekwentne zarządzanie gospodarką w radzieckim stylu. Ich zdaniem reformy rynkowe są zbyt skromne, aby pobudziły słaby wzrost - pisze "Rzeczpospolita".
Prezydent Raul Castro zaproponował zatwierdzony w 2008 roku program reform złożony z 311 punktów. Według jego założeń rolnictwo miało zostać zliberalizowane, a usługi przekazane większym spółdzielniom i małym prywatnym punktom.
Kubańczycy uciekają z kraju
Rozpoczęcie realizacji planu naprawczego państwa wzbudziło oczekiwania u wielu Kubańczyków, ale później wywołało duże rozczarowanie. Z powodu braku dostępu do dobrze płatnych miejsc pracy coraz bardziej rośnie frustracja obywateli. Wielu z nich w celu polepszenia warunków życia podejmuje się niebezpiecznych i nielegalnych prób ucieczki morzem do Stanów Zjednoczonych - pisze "Rz".
Dotychczasowe reformy nie dały na razie oczekiwanego wzrostu gospodarczego. W tym roku rząd obniżył jego prognozę do 1,4 proc. Ceny żywności rosną co roku średnio o 10 proc. Ponad 70 proc. gospodarki należy nadal do państwa, zwykle w postaci monopoli.
Ekonomiści coraz śmielej krytykują program kubańskiego przywódcy. Jako że na ogół są członkami partii, a niektórzy mają kontakty z wysoko postawionymi przedstawicielami władz, to istnieje nadzieja, że uda im się wywołać debatę w samym rządzie o tempie i zakresie reform. Do zmian nawoływali od lat, ale nigdy nie mierzyli tak ostro w same filary ustroju.
Brak konkurencji
Jeden z najbardziej znanych i wpływowych ekonomistów Juan Triana twierdzi, że rządowe reformy wskazały na zależność od mechanizmów rynkowych, ale władze nadal nie przewidują konkurencji w głównych sektorach gospodarki i w ponad 2 tys. państwowych firm. - Koszty nieuznawania znaczenia konkurencji dla rozwoju płacimy niższym od możliwego wskaźnikiem wzrostu, niewłaściwym rozdziałem zasobów, mniejszą od możliwej wydajnością i efektywnością i przede wszystkim brakiem zachęt do innowacji, co jest jednym z głównych motorów rozwoju - stwierdził Triana na niedawnym sympozjum w Hawanie z udziałem urzędników państwowych średniego szczebla i ekonomistów.
Ekonomiści liczą na wzmocnienie bardziej reformatorsko nastawionych przywódców w debatach przy drzwiach zamkniętych. Wielu porównuje procesy na Kubie do pierwszych lat reform w Chinach i Wietnamie, gdzie połowiczne środki okazały się nieskuteczne i w końcu utorowały drogę głębszym reformom - czytamy w "Rz".
Autor: ToL//km / Źródło: Rzeczpospolita