Jeszcze dwa lata temu wszystkie gospodarki konkurowały o napływ zagranicznego kapitału. Po globalnym kryzysie finansowym okazuje się, iż jest już go tak wiele, że niektóre kraje po prostu się go boją.
Tajlandia to następna gospodarka wschodząca, która broni się przed gwałtownym napływem zagranicznego kapitału i umocnieniem waluty. Kraj prowadził nowy, 15-procentowy podatek od zysków, jakie zagraniczni inwestorzy osiągają na rynku tajskich papierów dłużnych.
W ten sposób Tajlandia broni się przed napływem kapitału spekulacyjnego i niepożądanym umocnieniem waluty, czyli bata. W tym roku bat umocnił się do dolara o 11 proc. do 13-letniego maksimum, co powoduje, że eksport tajskich towarów staje się mniej konkurencyjny.
Tajski rząd podjął decyzję o wprowadzeniu podatku dla zagranicznych inwestorów, bo tylko w pierwszych 9 miesiącach tego roku kupili oni papiery dłużne za 4 miliardy dolarów, podczas gdy w całym zeszłym roku było to tylko 730 milionów dolarów.
Tajlandia jest kolejnym krajem, który zdecydował się na taką interwencję. Tydzień temu podobny krok podjęła Brazylia, podwajając podatek od napływu kapitału do 4 procent.
Źródło: TVN CNBC
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu