Bułgaria, Rumunia, Turcja, Grecja, Macedonia i Chorwacja wciąż narzekają na ograniczone dostawy rosyjskiego gazu. Zdaniem Gazpromu, dzieje się tak, bo Ukraina kradnie surowiec. Tymczasem ukraiński Naftohaz stanowczo zaprzecza i tłumaczy, że przykręcenie kurka ma związek z działaniami rosyjskiego Gazpromu i jego mołdawskiej spółki-córki Moldovagaz.
Według ukraińskiej spółki paliwowej, rosyjskie oskarżenia mają na celu podważenie pozycji Ukrainy jako rzetelnego państwa tranzytowego.
Naftohaz przekonuje w specjalnym komunikacie, że winę ponosi Mołdawia, która "z niezrozumiałych przyczyn i bez uzgodnienia" z Naftohazem od 1 stycznia pobiera "praktycznie całą objętość gazu płynącego gazociągiem tranzytowym Ananiew-Tyraspol-Izmail, którego trasa częściowo przebiega przez terytorium Mołdawii".
Według ukraińskiej spółki, państwa bałkańskie, Turcja i Grecja otrzymują w ten sposób o 10 mln m sześc. gazu na dobę mniej niż powinny. Naftohaz uważa, że takie działania prowadzą do destabilizacji dostaw gazu dla Bałkanów.
Gazprom o kradzież oskarża Ukrainę
Tymczasem wiceprezes rosyjskiego Gazpromu Aleksandr Miedwiediew oskarżył Ukrainę o kradzież aż 50 milionów metrów sześciennych gazu - z czego połowę z gazociągu biegnącego przez terytorium Ukrainy, a połowę z podziemnych zbiorników.
Według niego, Ukraina podebrała 25 milionów metrów sześciennych rosyjskiego gazu przepływającego przez jej terytorium i przeznaczonego dla różnych krajów Unii Europejskiej. Drugie 25 milionów to gaz należący do rosyjsko-ukraińskiej firmy RosUkrEnergo, który nie może być skierowany m.in. do Polski, na Węgry i do Rumunii, ponieważ Ukraińcy zmniejszyli zapasy - uważa Miedwiediew.
- Mamy informacje, zgodnie z którymi ten gaz nie znajduje się już w zbiornikach podziemnych, ale jest używany przez Ukraińców na wewnętrzne potrzeby - przekonywał wiceszef Gazpromu.
Rumunia: o 30 proc. gazu mniej
Dostawy rosyjskiego gazu do Rumunii są nawet o 30 proc. mniejsze od ustalonego poziomu - wynika z danych rumuńskiego operatora gazowego Transgaz. Taka sytuacja ma się utrzymać do 11 stycznia.
Po raz pierwszy o nagłym obniżeniu o 30-40 proc. dostaw rosyjskiego gazu ziemnego dla Rumunii kontrolowany przez państwo Transgaz informował w piątek.
Rumunia, która graniczy z Ukrainą, na początku obecnego kryzysu gazowego importowała ok. 10 mln metrów sześciennych gazu dziennie. Dzienne zużycie gazu w tym kraju to - jak pisze AFP - 58 mln metrów sześciennych.
Bułgaria: Dostawy mniejsze o 15 proc.
Również Bułgaria nadal otrzymuje o ok. 15 proc. mniej rosyjskiego gazu, niż wynika z kontraktu - poinformował dyrektor wykonawczy państwowej spółki gazowej Bulgargaz Dymitar Gogow w wywiadzie dla prywatnej telewizji Nowa.
O zmniejszeniu dostaw gazu o 15 proc. poinformowała również wiceminister gospodarki i energetyki Galina Toszewa. Brakujące dla normalnego funkcjonowania gospodarki ilości paliwa pobiera się z magazynów.
Według Gogowa w Bułgarii, która ma zapasy, wystarczające przy normalnej pogodzie na miesiąc, jeszcze nie odczuwa się braku gazu, ale atak zimy i niskie temperatury w ostatnich dniach mogą skomplikować sytuację.
Chorwacja: Mniej o 7,5 proc.
Problemy z gazem nie ominęły Chorwacji. Dostawy rosyjskiego surowca zmniejszyły się o 7,5 proc. w porównaniu z przewidywaną ilością - podało oficjalne źródło chorwackie. Rzeczniczka chorwackiego dystrybutora gazu PLINACRO, Neda Erdeljac zapewniła jednak, że "zaopatrzenie użytkowników nie jest zagrożone".
Chorwackie przedsiębiorstwo naftowo-gazowe INA zapowiedziało, że uczyni wszystko, by gospodarstwa nie odczuły skutków ograniczenia dostaw. Chorwacja sama zaspokaja ok. 60 proc. zapotrzebowania na gaz, 40 proc. gazu sprowadza z Rosji.
Węgry zapowiadają ograniczenia dostaw
Zagrożony jest także tranzyt gazu przez Węgry. Jak zapowiedział węgierski minister energii Csaba Molnar, Węgry mogą zmniejszyć ilość rosyjskiego gazu transportowanego przez ich terytorium do Serbii i Bośni. - Węgry powinny otrzymać dzisiaj 38 mln metrów sześciennych gazu, w tym 11 mln przeznaczonych dla Bośni i Serbii - powiedział Molnar. Dodał jednak, że Ukraina zaproponowała cięcie dostaw o 8 mln metrów sześciennych, dlatego tranzyt gazu może być proporcjonalnie zredukowany.
Węgry mają w swoich zapasach 3,1 mld metrów sześciennych gazu.
Czechy - też mniej
Dostawy rosyjskiego gazu do Czech spadły w poniedziałek o 9,5 procent - poinformował w Pradze rzecznik firmy RWE Transgas Martin Chalupsky. Oznacza to spadek o ok. 1,7 mln metrów sześciennych gazu - sprecyzował.
Już w niedzielę firma ogłosiła, że dostaje o 5 procent mniej gazu. Niedobory mają być zrekompensowane z zapasów lub dostaw pochodzących z Norwegii.
Spór rosyjsko-ukraiński w sprawie dostaw gazu spowodował także zakłócenia w dostawach paliwa do Grecji, Turcji i Macedonii.
Niemcy: Bez zakłóceń
Konflikt o gaz nie spowodował natomiast zmniejszenia dostaw surowca do Niemiec. - Dystrybutorzy otrzymują sto procent dostaw zamówionego surowca - poinformowała rzeczniczka niemieckiego ministerstwa gospodarki. Dodała, że rząd w Berlinie pozostaje w kontakcie ze stronami sporu gazowego.
We wtorek w Berlinie może dojść do spotkania wiceszefa rosyjskiego Gazpromu Aleksandra Miedwiediewa z przedstawicielami niemieckiego resortu gospodarki. O spotkanie poprosił Gazprom.
Jak podała agencja dpa, o niezakłóconych dostawach rosyjskiego gazu informują także kluczowi niemieccy odbiorcy: koncerny E.ON Ruhrgas i RWE.
Niemcy importują 85 procent zużywanego gazu. W 2008 roku 44 procent importu surowca pochodziło z Rosji.
UE: Są zakłócenia, ale nie problemy
Tymczasem Komisja Europejska uspokaja, że nie ma bezpośredniego niebezpieczeństwa braku gazu dla ostatecznych odbiorców w UE i że przemysł wciąż otrzymuje gaz. Rzecznik UE Ferran Tarradellas przyznał, że "są pewne zakłócenia", lecz nie ma poważnych problemów.
Delegacja UE spotyka się w poniedziałek w Kijowie z przedstawicielami ukraińskiego resortu gazowego, a we wtorek - z przedstawicielami rosyjskiego Gazpromu w niewymienionej z nazwy stolicy europejskiej. Przedstawiciel prezydenta Ukrainy ds. bezpieczeństwa energetycznego Bohdan Sokołowski powiedział, że delegacja UE przyjeżdża, aby zapoznać się z ukraińskim punktem widzenia w sporze gazowym między Rosją a Ukrainą.
Zakręcony kurek
Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę 1 stycznia, ponieważ nie podpisano kontraktu na dostawy surowca w 2009 roku. Kijów i Moskwa spierają się o cenę paliwa i opłatę za jego tranzyt przez terytorium Ukrainy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA