Coraz więcej towarów znika ze sklepów - alarmuje "Rzeczpospolita". W ubiegłym roku kradzieże kosztowały sklepy ponad 4 mld zł. Mimo nowych zabezpieczeń, w tym roku straty wzrosną o kilka procent.
Kradzieżami w sklepach od lat zajmuje się brytyjski Centre for Retail Research - pisze "Rzeczpospolita". Coroczny raport ogłaszany jest jesienią, jednak z wstępnych danych zebranych z polskich firm widać już, że ubiegłoroczny poziom strat szacowany na 1,2 mld euro będzie przekroczony.
Na całym świecie handlowcy z tytułu kradzieży tracą rocznie ponad 70 mld euro i na większości rynków staje się to coraz większym problemem. Polska nie jest na tym tle wyjątkiem. Wartość tych strat w naszym kraju rośnie w tempie 1,5 – 2 proc. rocznie. W tym roku będzie podobnie - podkreśla gazeta.
Jak podkreśla "Rzeczpospolita", stopniowy wzrost skali kradzieży nie jest zaskoczeniem, ale to, kto ich dokonuje, można już uznać za nietypowe. W Polsce w ponad 35 proc. przypadków jest dziełem pracowników. Pod tym względem jesteśmy ciągle rynkiem specyficznym – w większości krajów europejskich udział pracowników w tym procederze nie przekracza 30 proc., w Grecji wynosi tylko 17 proc.
Z tym zjawiskiem walczyć jest nawet trudniej niż w przypadku kradzieży dokonywanych przez klientów. Personel zna stosowane systemy. I wykorzystuje metody trudne do wykrycia – np. w firmach odzieżowych zdarza się, że pracownicy podmieniają metki, w efekcie ze sklepów znikają drogie towary, kupowane w cenie najtańszych. Według CRR, udział pracowników w kradzieżach będzie u nas systematycznie spadał.
Zjadają 2 tony miesięcznie Trudniej walczyć z tym procederem w sieciach hiper- czy supermarketów. Tu plagą jest zjadanie przez klientów ogromnych ilości różnych produktów. W przypadku jednego sklepu jest to miesięcznie 1–2 tony wyrobów – głównie owoców, słodyczy. – Coraz lepiej radzimy sobie z kradzieżami, a każdy nowy przypadek pozwala na usprawnienie systemu – mówi "Rzeczpospolitej" Przemysław Skory, rzecznik Tesco.
Polski handel z powodu rosnących strat z tytułu kradzieży musi coraz więcej inwestować w systemy zabezpieczeń – same kamery i ochrona już nie wystarczają. – Widzimy rosnące zainteresowanie zabezpieczaniem towarów już na etapie ich produkcji. Umożliwia ono śledzenie produktu wzdłuż całego łańcucha dostaw – mówi Grzegorz Popek, dyrektor zarządzający Checkpoint Systems na Polskę. Wykorzystywane są do tego tzw. elektroniczne metki. Detaliści, zwłaszcza sprzedawcy odzieży, zmierzają do tego, by były one dołączane już podczas produkcji, a nie przez personel sklepów - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl