Bronisław Komorowski podkreślił dzisiaj przed Zgromadzeniem Narodowym, że dyskusja o wejściu Polski do strefy euro powinna odbyć się po wyborach, czyli w przyszłym roku, i musi być świadomą decyzją. Z prezydentem zgadzają się szef resortu finansów Mateusz Szczurek i prezes NBP Marek Belka. Komisja Europejska oceniła w środę, że Polska nie jest gotowa na przyjęcie wspólnej europejskiej waluty.
Bronisław Komorowski mówił podczas środowego wystąpienia przed Zgromadzeniem Narodowym, że Polska staje wobec konieczności opracowania nowej polskiej strategii integracji europejskiej. Jak wyjaśniał, chodzi m.in. o rozstrzygnięcie dylematu, czy faktycznie dążymy do przyjęcia wspólnej waluty - euro. Prezydent podkreślił, że dyskusja o tym powinna się odbyć po wyborach (w tym i przyszłym roku odbędą się wybory samorządowe, prezydenckie i parlamentarne).
Nie dla ERM II
- Pan prezydent powiedział, że powinniśmy tę dyskusję poważnie rozpocząć po wyborach. Ja się z nim zgadzam - powiedział Marek Belka. Prezes NBP przypomniał, że sam jest przeciwnikiem wchodzenia naszego kraju do ERM II, czyli dwuletniego przedsionka wspólnej waluty. - Już powiedziałem, że do strefy ERM II nie powinniśmy się pchać - zaznaczył.
ERM II to dwuletni okres, podczas którego waluta w kraju pretendującym do euro musi być stabilna. Wahania jej kursu nie mogą przekraczać 15 proc. ustalonej wartości referencyjnej. Szef NBP wielokrotnie podkreślał, że złotemu i polskiej gospodarce wiązanie złotego z euro na dwa lata nie jest potrzebne - mogłoby to grozić istotnym umocnieniem rodzimej waluty.
Z kolei minister finansów Mateusz Szczurek mówił dziennikarzom, że z wejściem do strefy euro musi się wiązać siła polskiej gospodarki. - Pan prezydent po raz kolejny powiedział - i z tym się w pełni zgadzam - że proces wejścia do strefy euro musi być decyzją świadomą i musi za nią stać siła gospodarki, bo tylko wtedy Polska może odgrywać zwiększoną rolę w UE - powiedział Szczurek.
Kryteria
W ocenie Komisji Europejskiej Polska nie spełnia wszystkich tzw. kryteriów konwergencji. Te kryteria to stabilne ceny (inflacja nie wyższa niż o 1,5 pkt proc. od średniej z trzech krajów UE o najniższej inflacji); kryterium fiskalne (zakładające, że deficyt finansów publicznych nie może przekraczać 3 proc. PKB, a dług publiczny nie może być większy niż 60 proc. PKB); kryterium wysokości stopy procentowej (zakłada, że w ciągu roku przed badaniem, średnia nominalna długoterminowa stopa procentowa ma nie przekroczyć więcej niż o 2 punkty proc. stopy procentowej trzech państw członkowskich o najbardziej stabilnych cenach) oraz kryterium dotyczące wahania kursu waluty krajowej (+/- 15 proc. w stosunku do euro przez minimum dwa lata).
Polska spełnia kryterium inflacyjne, nie spełnia natomiast kryterium deficytu budżetowego, bo wciąż objęta jest procedurą nadmiernego deficytu, choć procedura ta została ostatnio zawieszona (ale nie zamknięta). Nie spełniamy także kryterium stabilności kursu walutowego.
Jeśli chodzi o dług publiczny, to KE oceniła w raporcie, że relacja polskiego długu do PKB "pozostaje poniżej, ale blisko 60 proc.".
Autor: ToL//gry/kwoj / Źródło: PAP