Niecenzuralne słowa, gwałtowne czyny - kierowcom bankrutującej firmy przewozowej Rico puszczają nerwy. Po południu doszło do przepychanek między nimi a jedną z pracownic firmy, której zabrali kluczyki od samochodu i zablokowali wyjazd poza siedzibę Rico.
- Pani jest k...a z tej firmy, który mi nie płaci pieniędzy - krzyczał do kobiety jeden z mężczyzn.
- Jeśli ten samochód jest służbowy, to stąd nie wyjedzie. Żadne ricowskie auto stąd nie wyjedzie - gorączkowali się inni i zabrali kluczyki do auta pracownicy chcącej odjechać spod polkowickiej bazy firmy. - Niech pani udowodni, że to jest prywatny samochód, wtedy go stąd wypuścili - żądali przeszukując auto.
Kierowcy zagrozili, że nie wypuszczą nikogo z terenu bazy, póki na ich konta nie zostaną przelane pieniądze. Do sprzeczek dochodzi juz także między samymi kierowcami.
- Zapłacili ci? Co dziś jadłeś? Obiad? A ja, k...a, konserwę! - złościł się jeden z kierowców na swojego kolegę, który próbował przekonywać do wypuszczenia kobiety.
Upadła czy nie?
W Polkowicach na lokalnych drogach i drogach dojazdowych do firmy i parkingach stoi już co najmniej kilkadziesiąt tirów. Kierowcy nie chcą ich zwrócić, dopóki nie dostaną zaległych pensji. Mówią, że są już "mocno zniecierpliwieni oczekiwaniem na kogoś z firmy" i chcą zablokować krajową drogę nr 3. Od poniedziałku czekają oni na przedstawicieli firmy, aby zdać auta i dokumenty. Kierowcy domagają się także wypłaty zaległych pensji za styczeń i luty. Wielu z nich przebywa poza granicami kraju bez środków na powrót, bo konta spółki jest puste.
Tymczasem dwa główne banki finansujące niemieckiego przewoźnika RiCo GmbH podjęły decyzję o zgłoszeniu wniosku o upadłość tej firmy. Podobny wniosek zapowiedziała dyrekcja polskiego oddziału spółki.
Przedstawiciel niemieckiej firmy twierdzi, że spółka jeszcze nie ogłosiła upadłości. Stara się znaleźć wyjście z sytuacji i prosi o kilka dni cierpliwości i zapewnia, że polscy kierowcy dostaną należne im pieniądze.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24