Darmowe liczniki energii, dziedziczność posad, gwarancje zatrudnienia, zagraniczne wycieczki, kursy językowe, nagrody i premie - to tylko niektóre przywileje pracowników Enei. Związkowcy mają jeszcze lepiej - mają udziały w dwóch spółkach, które utrzymują się prawie wyłącznie dzięki zleceniom z Enei - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Praca w Enei po prostu się opłaca. Życie pracowników urozmaicają np. zakładowe wycieczki, bo energetycy mają dwa biura podróży, hotel pod Poznaniem, sanatorium i ośrodki wczasowe.
Jak związkowcy zadbali o swoje kieszenie
O bogate przywileje dla pracowników dba tam 11 organizacji związkowych. Dominują: Organizacja Międzyzakładowa "Solidarności" i Międzyzakładowy Związek Zawodowy Pracowników Grupy Kapitałowej Enea.
Oprócz oficjalnych udogodnień, związkowcy - już mniej oficjalnie - zadbali o własne kieszenie. Działacze, w większości wywodzący się z dwóch największych związków, mają udziały w dwóch spółkach - Energo-Tourze i Biuro-Serwisie. Spółki te utrzymują się niemal wyłącznie ze zleceń zarządu firmy. Co ciekawe - związkowcy pozostają z zarządem Enei w nieustannym niemal konflikcie.
Sytuacja zaczęła zmieniać się dopiero w tym roku, kiedy zarząd zaczął wypowiadać umowy spółkom związkowców. Stara się też odzyskać kamienice w Poznaniu, które wcześniej oddano związkowcom za darmo. Sprawa trafiła do sądu.
Uwłaszczyli się na państwowym mieniu
W Energo-Tourze związki mają szczątkowe udziały. Większe zyski gwarantuje im natomiast istniejąca od 13 lat spółka Biuro-Serwis. Według szefa komisji zakładowej „Solidarność” Enea Poznań, Marka Boińskiego, powodem powstania spółki był fakt, że "Enea nie chciała administrować własnymi mieszkaniami i lokalami socjalnymi". Dlatego też większość udziałów znalazła się w rękach działaczy "Solidarności" i MZZ. Co więcej, firma zajmuje się administrowaniem poznańskimi budynkami koncernu.
Jak tłumaczy Janusz Śniadecki z poznańskiego MZZ, spółki Biuro-Serwis nie założyli związkowcy. - Po prostu Enea dała nam możliwość kupna udziałów - twierdzi.
Wiadomo jednak, że zakład energetyczny dał spółce "na rozruch" atrakcyjne nieruchomości w Poznaniu, Wrześni i Szamotułach. Pożyczył też związkowcom na ten cel 100 tys. zł. Następnie - "pomogli" pracownicy. By ulżyć spółce w kosztach związanych administracją lokali - przejmowali je za symboliczną złotówkę.
Tymczasem kieszenie działaczy znów się napełniły, gdy do związków popłynęły pieniądze z dywidend. - To był dla nas drugi filar finansowania, oprócz składek członkowskich - przyznaje Janusz Śniadecki.
Co potrafi Biuro-Serwis?
Ciekawy jest też zakres działań spółki Biuro-Serwis. Zajmuje się m.in. ochroną budynków Enei, choć nie ma koncesji MSWiA na ochronę. Ale nic prostszego - spółka zleca to zadanie profesjonalnej firmie ochroniarskiej.
Do wykonywanych prac należą też m.in. remonty, wymiana żarówek oraz zaopatrywanie firmy w papier do drukarek i wodę mineralną. Enea płaci za to ok. 66 tys. miesięcznie.
Sytuacja zaczyna się jednak zmieniać. Ostatnio spółka skarbu państwa wypowiedziała nawet umowy spółce związkowców. Stara się też o odzyskanie cennych nieruchomości w Poznaniu. Sprawą zajął się sąd.
Co na to związkowcy? - To jest niszczenie związków zawodowych - ocenia ruchy Enei szef MZZ Janusz Śniadecki.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24