W specjalnych strefach ekonomicznych praktycznie nie ma już miejsca na nowe przedsięwzięcia. Rząd chce powiększyć ich obszar, ale robi to niespiesznie. Duża część planowanych na ten rok inwestycji może być zagrożona, a co za tym idzie grozi nam wielki odwrót zagranicznych inwestorów - ostrzega "Gazeta Prawna".
Ministerstwo Gospodarki przyznaje, że niemal całkowicie wyczerpany został obszar 14 SSE, wynoszący 12 tys. ha. W środę odbyło się pierwsze czytanie projektu nowelizacji ustawy o specjalnych strefach, która ma zwiększyć ich obszar o kolejne 8 tys. ha. Jeśli prace nad zmianą ustawy będą się przeciągały - a tak było, kiedy rząd powiększał strefy w 2006 roku - to duża część planowanych na ten rok inwestycji może być zagrożona. Brak nowych terenów inwestycyjnych grozi odwrotem zagranicznych inwestorów do nowych krajów członkowskich UE.
Przedstawiciele SSE szacują, że jeśli warunki będą inwestorom sprzyjały, to do końca roku 200 firm może zainwestować nawet 11 mld zł, tworząc ponad 15 tys. nowych miejsc pracy.
Są jeszcze wolne działki
Do końca roku 200 firm może zainwestować nawet 11 mld zł, tworząc ponad 15 tys. nowych miejsc pracy. sse
Resort przyznaje, że oprócz zmian zaproponowanych w tekście noweli, analizuje także inne możliwości. - Myślimy, o wydłużeniu okresu funkcjonowania specjalnych stref ekonomicznych. Najbardziej prawdopodobne jest wydłużenie okresu o trzy lata, czyli do 2020 roku, gdyż nie powinno budzić specjalnego sprzeciwu - mówi wicedyrektor Departamentu Polityki Regionalnej. W środowisku pojawiały się też koncepcje przedłużenia życia stref do 2027 roku, jednak na razie wydają się one mniej realistyczne.
Źródło: "Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24