Decyzja agencji ratingowej Standard&Poor's, która zagroziła obniżeniem oceny wiarygodności kredytowej 15 krajów euro, jest "przesadzona i niesprawiedliwa" - ocenił szef eurogrupy Jean-Claude Juncker. Z kolei Angela Merkel podkreśliła, że "agencje ratingowe działają na własną odpowiedzialność".
W poniedziałek wieczorem jedna z trzech największych agencji ratingowych, Standard&Poor's, poinformowała o umieszczeniu ratingów 15 krajów strefy euro, w tym Niemiec i Francji, na liście obserwacyjnej z nastawieniem negatywnym.
Z taką oceną nie zgodził się dziś szef eurogrupy Jean-Claude Juncker. - Jesteśmy w trakcie opanowywania kryzysu zadłużeniowego. Reformujemy również sposób zarządzania - podkreślił Juncker i dodał, że "dziwi go bardzo, iż wiadomość (o groźbie obniżenia oceny przez S&P - red.) spada z nieba tuż przed szczytem europejskim". - To nie może być przypadek - zauważył. Zdaniem szefa eurogrupy, "nie należy obdarzać agencji ratingowych większym zaufaniem niż na to zasługują".
W podobnym tonie wypowiadała się dziś niemiecka kanclerz Angela Merkel. - Podejmiemy w czwartek i piątek decyzje, które uważamy za ważne i niezbędne dla strefy euro - oświadczyła, przedstawiając w ten sposób zasadniczy cel zbliżającego się szczytu Unii Europejskiej. Zaznaczyła, że chodzi tutaj o dłuższy proces, ale jego bieg jest już ustalony - również dzięki jej poniedziałkowemu spotkaniu z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. - Będziemy nadal kroczyć tą drogą - powiedziała szefowa niemieckiego rządu.
Pozytywnie decyzje S&P ocenił niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble, który uznał ją za "najlepszą możliwą motywacją" przed czwartkowo-piątkowym szczytem Unii Europejskiej. - Nie mogę wyobrazić sobie niczego bardziej skutecznego - przyznał.
"To logiczne"
Decyzji Standard&Poor's broni też część ekspertów. - Biorąc pod uwagę brak wiarygodnego planu, by przywrócić wzrost gospodarczy, oraz lata, jakie zajęłaby ratyfikacja nowego traktatu, a także ewidentną niechęć Europejskiego Banku Centralnego (EBC), aby zapewnić większe wsparcie, S&P ma rację, że rozpoznaje wyraźne zagrożenia czyhające w strefie euro - ocenił Sony Kapoor, dyrektor ekonomicznego think tanku "Re-Define".
Zdaniem Kapoora, byłego pracownika banku inwestycyjnego Lehman Brothers, przywódcy UE mieli już wiele okazji, by powstrzymać kryzys "i za każdym razem im się nie udawało". - Być może to ostrzeżenie skoncentruje umysły wszystkich na uzdrowieniu gospodarki w strefie euro. Każdy może teraz być znacznie bardziej zainteresowany uzyskaniem udanego porozumienia - dodał. To zdecydowana aluzja do Niemiec, którym po raz pierwszy grozi obniżenie ratingu, a co za tym idzie wzrost kosztów obsługi długu. - Zawsze było głupotą myśleć, że jakikolwiek kraj strefy euro przejdzie przez kryzys bez szwanku - dodał.
Informacje S&P napłynęły po tym, jak w poniedziałek prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel ogłosili wspólne rozwiązania w kwestii zacieśniania współpracy w ramach strefy euro poprzez reformę traktatu i nowy pakt stabilności euro.
- Dalekie od oczywistości jest to, że "unia stabilności" przewidziana we francusko-niemieckich dyskusjach, stawi czoło głównym - strukturalnym i dotyczącym zarządzania - brakom w strefie euro - ocenił Kapoor.
Źródło: PAP