Greków czeka bardzo mocne zaciskanie pasa. Rząd w Atenach - by ratować zrujnowane finanse publiczne - obetnie wydatki o 4,8 miliarda euro. Greków czeka między innymi podniesienie VAT-u i zamrożenie emerytur. Związki zawodowe już zapowiadają protesty.
Rząd w Atenach ogłosił kolejne oszczędności, warte dodatkowo 4,8 miliarda euro - a to równowartość 2 procent greckiego PKB.
W górę VAT, akcyza, emerytury w dół
Rząd chce między innymi podnieść VAT i akcyzę na tytoń oraz alkohol, a także obciąć bonusy w sektorze publicznym i zamrozić emerytury. Poza tym Ateny chcą między innymi nowego podatku od dóbr luksuowych i nieruchomości kościelnych. Premier George Papandreu po posiedzeniu rządu spotkał się z prezydentem.
- Poinformowałem prezydenta o trudnych decyzjach, jakie podjęliśmy - decyzjach, które nie wynikają z wyboru, ale z konieczności. To dzięki nim kraj i gospodarka będą mogły przetrwać i pozbyć się spekulantów, zawirowań i kłamstw. Ja i mój rząd walczymy o sprawiedliwe greckie społeczeństwo, o wielkie zmiany, które przyniosą krajowi rozwój, nowe miejsca pracy i lepsze perspektywy - powiedział Papandreu.
Strajkowe tsunami zaatakowało Attykę
Tylko w lutym strajki generalne sparaliżowały Grecję dwa razy. Przeciw rządowym oszczędnościom - podyktowanym przez Brukselę - strajkowali między innymi nauczyciele, lekarze, urzędnicy, celnicy, pracownicy lotnisk i portów oraz taksówkarze. Związkowcy wzywają do kolejnego strajku generalnego 16 marca.
Długi Grecji przekroczyły w ubiegłym roku wartość całej gospodarki, a deficyt budżetowy sięgnął 12,7 procent PKB. To ponad 4 razy więcej niż wynosi unijny limit. Obecny rząd obwinia za ten stan rzeczy swoich poprzedników, którzy wydawali pieniądze ponad stan i ukrywali przed Brukselą faktyczną kondycję finansów państwa.
Niemcy zapewniają, że nie pomogą
Na razie przynajmniej Grecja nie ma co liczyć na pomoc unijną. W trakcie piątkowej wizyty premiera Grecji w Berlinie kanclerz Angela Merkel nie złoży mu żadnych obietnic pomocy finansowej - oświadczył w środę zastępca rzecznika niemieckiego rządu Christoph Steegmans. Choć kanclerz Niemiec chwali greckie cięcia wydatków.
- Zarówno ja, jak i cały niemiecki rząd pochwalamy decyzje, jakie podjęły greckie władze. To ważny krok w kierunku rzeczywistego obniżenia deficytu o 4 punkty procentowe. O ile nam wiadomo, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny oraz MFW również pochwalają tę decyzję. Ten bardzo ważny sygnał powinien zwiększyć zaufanie na rynkach i ponownie umocnić euro. Uważam, że to Grecja musi odrobić swoją pracę domową - i jestem szczęśliwa, że rząd w Atenach podejmują wszelkie wysiłki, by zrealizować te trudne, ale konieczne cele - powiedziała Angela Merkel.
Źródło: TVN CNBC Biznes