Komisja Europejska dementuje pogłoski, jakoby miała pożyczać Grecji jakieś pieniądze. Tymczasem inwestor i miliarder George Soros uważa, że do ratowania Grecji wystarczy prowizoryczna pomoc, głównie polityczne wsparcie - ale przed Europą staje poważniejszy problem, jakim jest przyszłość euro jako wspólnej waluty.
W artykule zamieszczonym w "Financial Times" Soros wskazuje, że to, czego potrzebuje Unia, to zwiększenie monitorowania i jednoznaczne ustalenia odnośnie warunków pomocowych.
Finansista uważa, że bardzo pożądany byłby zorganizowany rynek euroobligacji. - Prowizoryczna pomoc powinna być wystarczająca dla Grecji, lecz przecież pozostają jeszcze Hiszpania, Włochy, Portugalia i Irlandia. Wspólnie stanowią one zbyt dużą część Eurolandu by można im było pomóc w ten sposób - ocenia Soros.
- Przetrwanie Grecji nadal stawia pod znakiem zapytania przyszłość i sensowność euro jako wspólnej waluty – dodaje.
Żadnych pieniędzy
Kilka tygodni temu okazało się, że deficyt budżetowy Grecji wzrósł do 12,7 proc. PKB w 2009 roku, zdecydowanie ponad przyjęty przez UE limit 3 proc. Dług publiczny Gracji wyniósł 135 proc. PKB.
Grecki rząd zobowiązał się do zmniejszenia deficytu do 8,7 proc. w 2010 roku., a w następnych latach do trzech.
Unia Europejska zajmowała się sytuacją zadłużonego partnera na specjalnym szczycie. Nieoficjalnie mówi się o pomocy finansowej, jednak Komisja Europejska w efekcie dementuje taki doniesienia. Ostatnio mówiono o kwocie 20-25 mld euro pomocy dla Aten.
- Taki plan nie istnieje. W tym momencie to spekulacyjny scenariusz. Nie ma takiego planu, bo Grecja nie poprosiła nawet o jedno euro pomocy finansowej - powiedział rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Amadeu Altafaj.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu