Aleksander Grad złożył zawiadomienie do prokuratury na zarząd TVP kierowany przez Andrzeja Urbańskiego. Resort skarbu twierdzi, że w ramach wojny z rządem zarząd celowo zaniżał zyski telewizji publicznej. Minister Grad gra jedną z głównych ról w kampanii propagandowej przeciwko TVP - odpowiada rzeczniczka publicznego nadawcy.
Zawiadomienie do prokuratury jest efektem dwóch audytów, które na zlecenie MSP przeprowadzono w TVP. Ostatni wpłynął do ministerstwa w ubiegły piątek.
- Z tego dokumentu wynika, że w TVP mieliśmy do czynienia z zaniżeniem wyników spółki na ponad 100 mln zł. Jest to związane z tworzeniem rezerw finansowych, które w ocenie ministerstwa są niezgodne z prawem - tłumaczył rzecznik Ministerstwa Skarbu Maciej Wewiór.
Zbyt wysokie rezerwy
Szef resortu Aleksander Grad komentując tę sprawę dla "Gazety Wyborczej" powiedział, że "w imię wojny z rządem PO-PSL zarząd TVP próbował manipulować wynikiem finansowym spółki, by zaniżyć zyski".
- Chodziło o to, żeby pokazać w jak kiepskiej sytuacji finansowej jest TVP, co nie było prawdą. Winię za tę sytuację głównie prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego, bo to on ma największy wpływ na to, co dzieje się w spółce. Tak upolitycznionego prezesa publiczna telewizja jeszcze nie miała - powiedział Grad.
"Minister Grad po raz kolejny swoimi działaniami godzi w dobre imię spółki, naruszając tym samym interesy gospodarcze Telewizji Polskiej na niezwykle konkurencyjnym rynku mediów" - napisała rzeczniczka telewizji Aneta Wrona.
W imię wojny z rządem PO-PSL zarząd TVP próbował manipulować wynikiem finansowym spółki, by zaniżyć zyski zaniżone zyski tvp
"Szczególnie szkodliwa dla wyników finansowych TVP S.A. jest kampania propagandowa przeciw mediom publicznym (głównie w kwestii zniesienia abonamentu radiowo-telewizyjnego), prowadzona od miesięcy przez polityków koalicji rządzącej. Niestety jedną z głównych ról w tym spektaklu odgrywa minister Grad, pełniący nadzór właścicielski nad TVP i Polskie Radio" - napisała dalej rzeczniczka TVP.
Skarb państwa nie dostaje nic
Rada nadzorcza TVP utajniła wyniki obu kontroli. Ma z nich wynikać, że spółka utworzyła rezerwy finansowe w wysokości około 180 milionów zł. Według audytorów z firmy doradczej Ernst&Young, którzy kilka miesięcy temu po raz pierwszy badali sprawozdanie finansowe za 2007 r., tak wysokie rezerwy mogą oznaczać, że TVP sztucznie chciała zaniżyć swój wynik finansowy.
"Środki przeznaczone na rezerwy pozostają w spółce na oprocentowanym koncie i nie mają żadnego wpływu na sytuację finansową TVP" - odpowiada w oświadczeniu Aneta Wrona. Jak dodaje, rezerwy tworzone przez TVP S.A. dotyczą toczących się spraw sądowych, popartych negatywnymi decyzjami urzędu skarbowego lub pozwami sądowymi. Według niej żadna z rezerw nie została założona bez podania konkretnego uzasadnienia, bez wystąpienia zagrożenia i bez wymaganej dokumentacji.
Rzeczniczka podkreśliła, że w związku ze specyficznym charakterem mediów publicznych, TVP nie odprowadza w jakiejkolwiek formie zysku do właściciela, czyli Skarbu Państwa.
TVP: Wszystko zgodnie z prawem
TVP nie odprowadza w jakiejkolwiek formie zysku do właściciela, czyli Skarbu Państwa wrona
Ze 180 "rezerwowych" milionów aż 130 utworzono na proces i ewentualne odszkodowania dla prywatnej firmy, która miała sprzedawać program TV Polonia w USA (umowę pośrednictwa zerwano, a kontrahent sprawę skierował do sądu). Jednak w ocenie kontrolerów zabezpieczenie w wysokości 130 mln złotych było krokiem pozbawionym uzasadnienia, bo nic nie wskazywało na to, że TVP będzie musiała zapłacić tak ogromną kwotę. W sprawie nie zapadł dotąd żaden wyrok.
Kolejne rezerwy - na ponad 50 mln - utworzono na zobowiązania wobec innych firm i urzędu skarbowego (TVP od trzech lat procesuje się z urzędem skarbowym w sprawie abonamentu).
Na zarzuty audytorów i ministerstwa TVP odpowiada, że wszystko co czyni jest legalne. - Postępowaliśmy zgodnie z prawem, czyli z obowiązującą ustawą o rachunkowości - zapewniała jeszcze w lipcu Aneta Wrona. Zwrócila też wtedy uwagę na fakt, że wyjaśnienia te okazały się wystarczające dla niezależnego biegłego rewidenta, który przygotowywał raport na ten temat.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24