Zyta Gilowska jest wyraźnie zawiedziona tym, że wczoraj Sejm nie zajął się ustawą o reformie finansów. Na antenie TVN24 minister finansów powiedziała, że przez rok pracowało nad nią 200 osób.
Szefowa resortu finansów stwierdziła, że rozczarowana jest postawą posłów, którzy mogli się z projektem ustawy zapoznać, choć - jak sama przyznała - nie byłoby to łatwe. Mimo wszystko, Gilowska jest zadowolona ze swojej pracy w Ministerstwie Finansów i przyznała, że dopiero to umożliwiło jej napisać projekt tak poważnej ustawy. - To, co pisałam wcześniej to były tylko scenariusze - stwierdziła minister w studiu TVN CNBC Biznes. - M.in. dlatego warto było wchodzić do tego rządu - dodała.
Wśród swoich dokonań Gilowska wymieniła likwidację akcyzy na samochody. - Mimo licznych nacisków, również ze strony specjalistów nie wprowadziłam na to miejsce innych podatków - czy to tzw. samochodowego, transportowego czy ekologicznego - przypomniała. Ponadto minister finansów pochwaliła się zlikwidowaniem podatku od spadków i darowizn w obrębie najbliższej rodziny.
Zyta Gilowska zwróciła również uwagę na punkty zawarte we wspomnianym wcześniej projekcie ustawy reformującej polski system finansowy. Zakłada on m. in. wprowadzenie dwóch stawek podatku dochodowego - 18- i 32-procentowej. Gilowska wyraziła nadzieję, że jej następca nie przekreśli planowanych przez nią zmian. - Nie widzę odważnego, który wyjdzie i powie ludziom, że mieli płacić 18 proc. a będą płacić więcej - zaznaczyła Gilowska. Jak powiedziała, niższy podatek będzie płacić 98 proc. obywateli i pozwoli to zachować w ich kieszeniach 10 mld złotych.
Pozostając w temacie swojego następcy Gilowska powiedziała, że niejako związała mu w sprawie podatków ręce. - Uczciwie uprzedzam, że obniżając składkę rentową zagospodarowałam już środki z następnych dwóch lat i żadnych obniżek podatków nie będzie, jeśli chcemy poważnie traktować to, do czego zobowiązaliśmy się przed Unią Europejską - poinformowała.
Pytana o kotwicę budżetową i stopień jej realizacji, szefowa resortu finansów powiedziała, że kotwica jest nieprzekraczalnym limitem, ale ona sama uważa, że deficyt będzie mniejszy. - Osobiście mam nadzieję, że to będzie 23 mld - przewiduje Gilowska.
prm
Źródło: tvn24