Indeks WIG20 tracił na poniedziałkowym zamknięciu 6,73 proc. i zakończył dzień na poziomie 2.798,62 pkt. Niemiecki DAX obniżył w tym czasie swoją wartość o 6,93 proc. w porównaniu z piątkowym zamknięciem, francuski CAC 40 - 5,68 proc., a FTSE 100 - 4,55 proc. - To mocna przecena, ale w Polsce to raczej rykoszet, niż odbicie kondycji gospodarki - próbują uspokajać eksperci, z którymi rozmawiał portal tvn24.pl.
Już na otwarciu sesji WIG 20 spadł o 3,43 proc. i wyniósł 2.897,77 pkt. i przez cały dzień pogłębiał straty. Na zamknięciu indeks największych spółek tracił 6,73 proc. i zakończył dzień na poziomie 2.798,62 pkt. Natomiast WIG zakończył sesję na poziomie 44.509,36 pkt., co oznaczało dzienną stratę 5,56 proc. Globalny odpływ kapitału z rynków akcji sprawił, że WIG20 znalazł się na poziomach z końca czerwca 2006 roku. Wszystko to działo się przy niemałych obrotach sięgających ponad 2 mld złotych.
Światowa przecena uderza w Polskę
Na giełdach widoczne były obawy związane ze skutkami strat firm finansowych, związanych z ubiegłorocznym kryzysem na rynku amerykańskich kredytów hipotecznych. Nastroje wśród inwestorów są bardzo nerwowe również z powodu obaw, że plan pomocy gospodarce USA, przedstawiony przez prezydenta George'a W. Busha, może nie ustrzec tamtejszej gospodarki przed recesją.
Pierwsi akcje wyprzedawać zaczęli Azjaci. Chiński Shanghai Composite stracił nad ranem 5,14 proc., a japoński Nikkei 225 3,86 procent. Wtórowała im cała Azja, która obawia się spadku popytu w USA na swoje wyroby.
Tak mocne spadki od razu przełożyły się na giełdy Starego Kontynentu. Cała Europa padła na kolana: niemiecki DAX stracił dziś 6,93 proc., brytyjski FTSE 4,55 proc., a francuski CAC 40 5,68 procent. Bardzo ucierpiał rosyjski indeks RTS, który został przeceniony dziś o 7,3 procent.
Światowy kapitał, który w większości odpoczywał dziś ze względu na dzień Martina Luthera Kinga w USA, zaczął wycofywać się z parkietów europejskich, a więc także z GPW. W dodatku rósł kurs dolara w stosunku do złotego, który po wzroście o 1,8 proc. osiągnął dziś poziom 2,5224. Równocześnie traciły duże spółki, w które inwestorzy zagraniczni najchętniej dotychczas inwestowali. Najbardziej odczuł to KGHM, który stracił dziś prawie 9 procent.
Analitycy tłumaczą i uspokajają
Polscy eksperci przyznają, że sytuacja nie była tak zła od bardzo długiego czasu. Podkreślają jednak, że to, co się dzieje na warszawskiej giełdzie jest pochodną tego, co dzieje się na świecie i nie odzwierciedla kondycji polskich spółek. - To co się dzieje, to efekt paniki. Jedni sprzedają, więc inni też. Nie wiem, ile to może jeszcze potrwać, ale wydaje mi się, że już w drugim kwartale tego roku, kiedy polskie spółki pokażą, że są w dobrej kondycji, bo uważam, że są w niezłej, polski rynek może znów okazać się bardzo atrakcyjny dla inwestorów - mówi tvn24.pl Ryszard Petru, główny ekonomista banku BPH.
- To co się dzisiaj stało, to efekt tego, co się dzieje na rynkach amerykańskich. Polskie spółki przestały być drogie ponad stan, m. in. dlatego, że ich akcje zaczęli sprzedawać zagraniczni inwestorzy. I może to jest sygnał dla polskich inwestorów, by juz zaczęli kupować - mówił z kolei w TVN CNBC Biznes Piotr Zagała z SEB TFI.
Źródło: Money.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES