Komisja Europejska zamierza dziś przedstawić propozycje kolejnych sankcji wobec Moskwy. Wśród nich może znaleźć się ograniczenia dotyczące zakupu rosyjskich państwowych obligacji. Czy to osłabi Putina i zmieni jego agresywną politykę?
Nie chcąc dopuścić do interwencji zbrojnej Unia liczy, że sankcje powstrzymają agresywną politykę Moskwy wobec Kijowa. Bruksela po raz kolejny chce sięgnąć po "broń ekonomiczną" by osłabić Rosję.
Ryzykowne obligacje
Wczoraj rosyjski minister finansów odwołał, siódmy raz z rzędu, aukcję państwowych obligacji. Poprzednio anulowanie aukcji tłumaczył „niesprzyjającymi warunkami rynkowymi” – poinformowała agencja Reutera.
Wzrost rentowności obligacji rosyjskich utrzymuje się od początku roku. Zdaniem Konrada Ryczko, analityka DM BOŚ to ucieczka inwestorów zagranicznych z tamtejszych papierów skarbowych.
Inwestorzy unikają podwyższonego ryzyka będącego efektem przedłużającego się konfliktu Ukraina-Rosja i wyprzedają bardziej ryzykowane aktywa.
- A do tych zaliczane są rosyjskie obligacje czy też waluta – tłumaczy Agnieszka Decewicz, starsza ekonomista Banku BZ WBK.
Wysokie stopy
Rosyjskim obligacjom nie sprzyja też wzrost podwyżek stóp procentowych.
- W tym roku bank centralny Rosji podwyższył oficjalną stopę procentową o łącznie 250 pb do 8,00 proc. z 5,50 proc. na początku roku. To przede wszystkim efekt znaczącego wzrostu inflacji, choć ostatnie dwie podwyżki stóp były reakcją banku Rosji na wprowadzone sankcje ze strony krajów zachodnich, które powodują wyprzedaż rosyjskich aktywów oraz znaczące osłabienie tamtejszej waluty – mówi Agnieszka Decewicz.
Ocenia, że w średniej perspektywie ryzyko dla dalszego wzrostu cen pozostaje wysokie ze względu na czynniki geopolityczne, osłabienie rubla, ale również planowane podwyżki podatków.
W efekcie tych czynników rentowności rosyjskich obligacji wzrosły odpowiednio do poziomów: 9,24 proc. dla rocznych bonów (z 5,92 proc. na początku roku), 9,44 proc. dla 2-letniej obligacji (z 6,21 proc.), 9,94 proc. dla 5-letniej obligacji (z 7,04 proc.) oraz do 9,82 proc. dla 10-letniej obligacji (z 7,71 proc.).
- Dynamiczny wzrost rentowności w ostatnich tygodniach, to głównie efekt re-eskalacji konfliktu Ukraina-Rosja i wzrostu awersji do ryzyka, w wyniku którego następuje przesunięcie kapitału w kierunku bezpiecznych aktywów (m.in. niemieckie i amerykańskie obligacje) z bardziej ryzykowanych aktywów (kraje rozwijające się, do których zaliczane są m.in. Rosja, Węgry, Turcja, ale również Polska) – wyjaśnia Agnieszka Decewicz.
Rosną koszty
Wzrost rentowności obligacji przekłada się na wzrost kosztów finansowania państwa, w tym wzrost kosztów obsługi długu. Państwo musi zapłacić inwestorom większą premię za ryzyko, co oznacza wyższy koszt pozyskania kapitału z rynku krajowego, a w szczególności z rynków zagranicznych.
- Problemy rynku obligacji wiążą się bezpośrednio z wyceną tzw. CDS (credit default swaps – instrumenty pozwalające zabezpieczyć się przed bankructwem danego podmiotu), która sygnalizuje, że inwestorzy dużo bardziej boją się bankructwa Rosji niż pozostałych krajów BRICS. Dodatkowo wiąże się to z faktem obniżania ratingów inwestycyjnych przez agencje (m.in. niedawny ruch ze strony S&P) – mówi Konrad Ryczko.
Nowe sankcje, dalsze wzrosty rentowności
Nieoficjalnie mówi się o tym, że zakaz kupna przez Europejczyków rosyjskich obligacji skarbowych może znaleźć się w nowym pakiecie sankcji nałożonych na Rosję. To oznaczałoby dalsze wzrosty rentowności rosyjskich papierów, ze względu na ograniczony rynek zbytu.
- W tym przypadku chodzi o nałożenie obostrzeń na inwestorów w Europie, aby ci nie finansowali rosyjskiego rządu. Ten zostałby wówczas zmuszony do przesunięcia finansowania na krajowe instytucje (które i tak zmagają się z własnymi problemami i prawdopodobnie wymagać będą dokapitalizowania m.in. VTB) lub mocniejszego wyjścia z ofertami w kierunku np. Chin. Z drugiej strony część agencji wskazuje, iż Rosja nie zmaga się obecnie z nagłą potrzebą refinansowania zadłużenia w związku z tym, w krótkim okresie wpływ takich rozwiązań pozostałby raczej ograniczony – twierdzi Konrad Ryczko.
Co więcej, w jego opinii, największy odpływ inwestorów z rosyjskiego rynku długu miał już miejsce, „a ewentualne sankcje w tym zakresie ograniczałyby jedynie dalsze perspektywy finansowania”.
Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku uważa, że te dodatkowe sankcje uderzyłoby w stabilność finansową Rosji.
- Rosja finansuje się na rynku międzynarodowym, ale dziś jej gospodarka jest stabilna dzięki stosunkowo wysokim cenom ropy. Eksport surowca nadal zapewnia spore wpływy do budżetu – mówi Ernest Pytlarczyk. – Ale takie sankcje miałyby większy wpływ na gospodarkę, niż zakaz eksportu produktów rolniczych, bo doprowadziłoby do izolacji Moskwy w świecie finansów, a w konsekwencji do zachwiania jej stabilnością. Inwestorzy zaczną kupować obligacje bardziej stabilnych gospodarek, jak Polska czy Węgry. Ten odwrót od Rosji w kierunku krajów Europy Środkowo-Wschodnie już dziś obserwujemy.
Kapitał płynie do Polski?
- Unijne sankcje oznaczają zmianę struktury portfela globalnych funduszy inwestycyjnych czy też hedgingowych i szukanie alternatywnych inwestycji o podobnej stopie zwrotu i ryzyku inwestycyjnym – tłumaczy Agnieszka Decewicz. - W efekcie możemy zobaczyć przesuwanie kapitału w kierunku aktywów innych krajów rozwijających (np. Turcja, Afryka), czy też w ramach krajów Europy Środkowo-Wschodniej (m.in. Polska, Węgry). Można więc przypuszczać, że Polska znajdzie się w centrum zainteresowanie funduszy.
Choć , jak zaznaczają ekonomiści, mamy do czynienia ze znaczącym spadkiem rentowności polskich papierów wartościowych, które we wszystkich sektorach (2, 5 i 10 lat) osiągnęły najniższy poziom w historii. To nieco zmniejszaja atrakcyjność polskiego długu w porównaniu do innych krajów rozwijających się.
Perspektywy dla Rosji
Mimo tych zagrożeń, długofalowe perspektyw dla Rosji nie są złe – ocenia Agnieszka Decewicz.
- Uspokojenie sytuacji geopolitycznej spowoduje dość szybki powrót inwestorów zagranicznych na tamtejszy rynek, głównie ze względu na wysokie rentowności długu (popyt ze strony funduszy tzw. high yields) – uważa ekonomista Banku BZ WBK.
Wartość długu publicznego Rosji planowana jest na poziomie ok. 10,1 trylionów rubli na koniec tego roku, co stanowić ma ok. 14 proc. PKB, w tym udział długu emitowanego na rynek krajowy wynosi ok. 75 proc.
Zdaniem ekonomistki, niski poziom długu publicznego pozytywnie wyróżnia Rosję na tle krajów rozwijających się, ale również i rozwiniętych.
- Informacje z Ministerstwa Finansów Rosji sugerują, że w 2012 r. udział zagranicznych inwestorów (których popyt skierowany był na długoterminowe obligacje) wynosił niecałe 7 proc. wartości emisji długu ogółem, a w kolejnych latach oczekuje się wzrostu w kierunku 20 proc. To oznacza, że głównie rosyjskie obligacje są w rękach krajowego kapitału, który preferuje emisje do 5 lat. Relatywnie niskie zaangażowanie zagranicy w rosyjski dług (w porównaniu do innych krajów rozwijających się, w tym np. Polski, gdzie ten udział wynosi nieco powyżej 40 proc.) nie powinno stanowić bardzo dużego zagrożenia dla tamtejszego rynku długu w przypadku wyprzedaży obligacji Rosji przez nierezydentów – podsumowuje Agnieszka Decewicz.
Autor: km//gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com