- Łatwo można sobie wyobrazić, jakie byłyby skutki dla inwestycji w Polsce, dla tworzenia miejsc pracy. Dużo większe niż koszty powiedzenia Putinowi w stopniowy sposób "nie". Dlatego uważam, że najważniejszą rolą Polski w tym konflikcie jest pracowanie na rzecz jedności Zachodu. Zjednoczony Zachód zwycięży - podkreślił w "Faktach po Faktach" w TVN24 b. minister finansów Jacek Rostowski (PO).
Poseł Rostowski ocenił, że "żeby polityka sankcji była skuteczna, to musi być absolutna jedność Zachodu". - Dlatego ten mechanizm stopniowego zwiększania presji jest też konieczny dla utrzymania jedności Zachodu. Słabsze sankcje, ale powszechne, są dla Rosji groźniejsze niż bardziej daleko idące, ale wprowadzone przez garstkę państw - wskazał były minister finansów.
Opal jeszcze nie teraz
Jacek Rostowski skomentował też poniedziałkową decyzję Komisji Europejskiej, która przedłużyła termin wydania decyzji ws. przyznania Gazpromowi pełnej przepustowości gazociągu Opal, lądowej odnogi Nord Streamu. KE uzasadnia to potrzebą uzyskania dalszych wyjaśnień w kwestiach technicznych. Zapowiedziano też opóźnienie rozmów ws. South Streamu.
Opal (prowadzący przez Niemcy do granicy z Czechami) jest lądową odnogą kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego. Gazociąg został wybudowany, by ominąć Ukrainę jako kraj tranzytowy dla rosyjskiego gazu.
Według Rostowskiego taki krok Komisji "jest szczególnie cieszący, jeśli przypomnimy sobie, że to powody techniczne uniemożliwiały przez kilka lat naprawę rurociągu do Możejek". - Widać, że technologia tego rodzaju presji nie jest taka trudna do kopiowania. Na pewno chodzi o to, aby nie odizolować Ukrainy w sytuacji konfliktu i nie zostawić na pastwę agresywnej Federacji Rosyjskiej - powiedział.
Dodał, iż "mimo że Polsce często skarżyliśmy się, że Unia jest mistrzem gróźb a nic nie robi, to z punktu widzenia Rosji wyznaczenie etapów sankcji, które będą wprowadzane w przypadku eskalacji konfliktu, wpłynęło na fakt, że Rosja znacznie wolniej idzie do przodu".
Czy zatem Krym wróci do Rosji? - To może stać się faktem, ale wtedy będą konsekwencje dla Rosji. Złamanie prawa międzynarodowego jest tak jawne, że nawet jeżeli Rosja zatrzyma się na tym etapie, do którego doszła, to te sankcje będą narastały - zaznaczył Rostowski.
Autor: mn//gry/kwoj / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24