Zaledwie przez dwa dni można było oglądać cenę euro z trójką z przodu. W środę na koniec sesji wartość europejskiej waluty przekroczyła cztery złote. Większość komentarzy sugeruje wpływ zagranicy i normalną, rynkową kolej rzeczy: co taniało - musi zdrożeć.
Poniedziałek był dniem, na który rynek czekał długo: euro spadło poniżej czterech złoty. Taki stan rzeczy utrzymał się jednak tylko przez 24 godziny. I chociaż środa zapowiadała się jako kolejny dzień umacniania się złotego, to skończyło się powrotem, choć minimalnym, ale jednak, nad psychologiczną granicę. Euro zamknęło dzień ceną 4,0029 zł wobec 3,98 we wtorek.
Zaważy świat i dolar
Zdaniem ekspertów po silnym umocnieniu złotego przyszło po prostu pewne odreagowanie, a część inwestorów zdecydowała się na realizację ostatnich zysków. Według analityków, dodatkowy wpływ miał na to wpływ m.in. kurs dolara.
- Na środowy kurs złotego miał wpływ kurs dolara, którego umocnienie do euro negatywne wpłynęło na polską walutę. Złamana została granica 4 zł za euro - powiedział Marcin Turkiewicz, diler walutowy z BRE Banku.
Ocenił, że do końca tygodnia kurs będzie stabilny i będzie wahać się w przedziale 3,92-4,02 zł. Na wycenę będzie miał wpływ globalny sentyment i to, co dzieje się na parze walutowej euro/dolar.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu