3,92 zł - taką ceną euro zamknęło się poniedziałek na rynku walutowym. Ostatni raz płaciliśmy tyle za europejską walutę w połowie grudnia 2008 roku. Ekonomiści nie są w stanie powiedzieć, czy jest to tymczasowy kres możliwości polskiej waluty, czy złoty będzie umacniał się dalej.
W poniedziałek większość oczu na rynkach walutowych zwrócona była na funta, który leciał na łeb na szyję, również w stosunku do złotego. Pod koniec dnia za "królową" trzeba było zapłacić 4,34 zł. taniały też dolar i frank. Ten pierwszy do 2,89 zł, a drugi do 2,67 zł.
Najciekawiej było jednak "eurozłotym". Nasza waluta kontynuująca zapoczątkowane w czwartek umocnienie, w poniedziałek przebiła historyczny poziom z 5 stycznia 2009. Euro było wtedy najsłabsze w całym zeszłym roku i kosztowało 3,96 zł. W poniedziałek było o 4 grosze tańsze, na poziomie z połowy grudnia 2008 roku.
Umocnienie też ma swoje granice
Analitycy banku BNP Paribas sądzą, iż w średnim okresie złotemu może być trudno utrzymać się poniżej progu 4,0 zł, ponieważ umocnienie doszło do granic możliwości, a złoty zdyskontował już dobre dane PKB za IV kwartał 2009 rok, które oficjalnie GUS ogłosi we wtorek.
Inaczej uważa Michał Karewicz z Banku Citi Handlowy.
- Złoty pozostaje na mocnych poziomach osiągniętych pod koniec tygodnia i w poniedziałkowy poranek. (...) Jeśli w ciągu najbliższych dni złoty pozostanie pod poziomem 3,97 za euro, pozwoli to przypuszczać, że utrzyma się w dolnej granicy 3,90 za euro - powiedział. - Przyszłe umocnienie nie będzie tak wyraźne jak w ostatnich tygodniach, ale dalsze utrzymanie się pod poziomem 4,00 za euro pozwala przypuszczać, że złoty podąża w kierunku 3,70-3,75 za euro pod koniec roku. Umocnieniu temu sprzyjać będzie dalsza prywatyzacja, która powoduje zwiększenie się środków zagranicznych i wzmaga popyt na złotego - dodał analityk.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu