Polska wejdzie do strefy euro najwcześniej w latach 2014-15, a na dokładną datę większy wpływ będzie miała kondycja globalnej gospodarki niż tempo redukcji polskiego deficytu budżetowego - uważają analitycy banku JP Morgan. Tymczasem z najnowszego sondażu OBOP wynika, że większość z nas obawia się przyjęcia wspólnej waluty.
Według analityków JP Morgan, przyjęcie przez Polskę euro przed 2014 roku wygląda obecnie na mniej prawdopodobne, ponieważ deficyt budżetu nie wyniesie mniej niż 3 proc. PKB przed 2011 rokiem, co jest jednym z warunków wejścia do eurolandu. - Nie spodziewamy się, by polski rząd czekał aż deficyt faktycznie będzie niższy niż 3,0 proc. PKB, by wprowadzić złotego do ERM2. Najważniejszym czynnikiem, który przesądzi o tym, kiedy złoty wejdzie do ERM2, będzie tempo globalnego ożywienia - napisali analitycy w cotygodniowym komentarzu.
Ich zdaniem, gdy światowa gospodarka odbije się od dna, Europejski Bank Centralny stanie się bardziej otwarty na ideę przyjęcia nowych członków, takich jak Polska do ERM2. - Jednak w razie bardziej pesymistycznego scenariusza wzrostu rozszerzenie strefy może się opóźnić - ocenia JP Morgan.
Euro-dystans
Tymczasem okazuje się, że większość z nas wcale nie płacze z powodu odraczania terminu zastąpienia złotego przez euro. Z ostatniego sondażu TNS OBOP - który przytacza TVN CNBC Biznes - wynika, że 53 proc. badanych uważa, iż przyjęcie euro źle wpłynie na kondycję ich gospodarstw domowych.
Oceny dotyczące eurowaluty rozkładają się dość równomiernie w społeczeństwie. Pozytywnych opinii jest niemalże tyle samo, co negatywnych - odpowiednio 35 i 34 proc. Jednocześnie dla co piątego badanego przyjęcie euro nie będzie ani dobre, ani złe.
33 proc. badanych uważa, że waluta euro powinna zastąpić złotego dopiero po 2012 roku. Niewiele mniej - 28 procent badanych - jest za jak najszybszym wprowadzeniem euro. Co piąty jest zdania, że Polska nigdy nie powinna przyjmować unijnej waluty.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES