Bochenek chleba za pięć złotych, kilogram cukru za 7,50, wyższe rachunki za prąd i gaz - ten rok nie będzie lekki dla portfela. Podwyżki to połączony efekt sił natury oraz politycznych niepokojów.
Dziś za przeciętnej wielkości bochenek płacimy od 2,50 do 3 złotych. Według prognoz pod koniec roku cena chleba może skoczyć nawet do 5 złotych. Nie tylko z powodu podwyżki VAT.- Zboża osiągnęły rekordowe ceny. Ceny surowców do produkcji piekarskiej wzrosły bardzo silnie, mąki o 70-80 procent – wyjaśnia Jadwiga Seremak-Bulge z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej
Powód tak lawinowego wzrostu cen żywności na całym świecie to susze i pożary w Rosji, powodzie w Australii i Brazylii, a także słaby urodzaj w Polsce w ubiegłym roku. Ponadto na cenę chleba bardzo poważnie wpływają też koszty benzyny i mediów, a i te ciągle rosną. - W styczniu ceny detaliczne żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 1,5 procent i był to najwyższy wskaźnik wzrostu cen od 10 lat w tym okresie – przypomina ekonomistka.
Najdrożej od 20 lat
Ceny żywności rosną nie tylko w Polsce. Zboże, cukier, mięso, mleko na całym świecie poszły w górę. Tak drogo nie było od ponad 20 lat, odkąd Agencja ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ prowadzi regularne badania cen. Co więc zdrożeje? Tu dobrych wiadomości nie ma: wszystko. Rekordowe ceny na światowych rynkach osiąga bawełna, więc zdrożeją m.in. ubrania - do końca roku ich ceny wyższe będą nawet o 30 proc.
Sprzęt AGD podrożeje o ok. 10 proc., paliwo - o 4 do 6 proc. a energia nawet o 7. Absolutnym rekordzistą jest jednak cukier, którego cena skoczy nawet o 150 proc. - do poziomu najwyższego od 30 lat. Do tego skoczą ceny artykułów budowlanych, węgla, gazu.
Ropa też droższa
Niepokój w Afryce też cenom nie pomaga. Krwawe zamieszki, które pod koniec zeszłego tygodnia ogarnęły Libię, znów zaczęły windować ceny ropy naftowej. Bo właśnie Libia rocznie eksportuje ponad 55 mln ton tego surowca - głównie do Europy. W poniedziałek za baryłkę ropy Brent trzeba było zapłacić ponad 105 dol. To najwięcej od ponad dwóch i pół roku.
- Libia produkuje 1,5 milionów baryłek dziennie - to jest dużo, ale kraje OPEC mają możliwość uruchomienia dodatkowych 6 mln baryłek dziennie, więc teoretycznie to nie powinien być żaden problem. Problemem jest to, że wszyscy boją się, że Libia nie jest ostatnia. Już w paru analizach widziałem słowo: Kuwejt. A to może być problem – uważa Marek Tejchman z TVN CNBC Biznes.
Może. Bo światowa gospodarka to system naczyń połączonych. Światełkiem w tunelu mogą okazać się prognozy pogody. Według ekspertów kolejne zbiory powinny być wyższe od ubiegłorocznych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24