Po dłuższym czasie milczenia chińskie konsorcjum wydało swe oświadczenie - pierwsze od chwili wyrzucenia go z budowy autostrady A2. Jak pisze, jest zaskoczone polską decyzją, ale wciąż gotowe dokończyć budowę - tylko będzie to kosztowało. Skarży się też, że było traktowane gorzej niż wykonawcy innych odcinków trasy spod Łodzi w okolice Warszawy. GDDKiA zapewnia - jeśli Chińczycy chcą wrócić i budować to mogą, ale na starych warunkach.
Decyzja o tym, że autostrada A2 ma zostać dokończona już bez konsorcjum Covec ogłoszona została w poniedziałek ok. 16. Dopiero późnym wieczorem PR-owska firma wydała oświadczenie w imieniu China Overseas Engineering Group Co., Ltd, lidera konsorcjum.
Powrót na budowę możliwy, ale będzie kosztować
Jak pisze, decyzja "jest dla spółki dużym zaskoczeniem", a Covec obszerniejsze oświadczenie dopiero zamierza wydać.
"Covec nadal podtrzymuje swoje stanowisko, że chce dokończyć budowę odcinków A oraz C i liczy na przełom w negocjacjach" - stwierdzono na wstępie, by w kolejnym zdaniu dodać, iż "powrót na budowę i wznowienie prac [...] będzie bardzo trudne, ale nie niemożliwe".
Jak napisano dalej, będzie to wymagać wznowienia rozmów oraz podpisania nowych umów z podwykonawcami i dostawcami materiałów - a to podniesie koszty budowy.
Lider konsorcjum znowu wspomina o "dużych opóźnieniach w płatnościach inwestora na rzecz Covec-u". Pisze też, że gdyby miał prowadzić inwestycję nadal, to "niezbędne jest poprawienie komunikacji pomiędzy inżynierem kontraktu, inwestorem oraz generalnym wykonawcą".
Chińczycy szykanowani?
Na koniec oświadczenia pojawia się wątek nieobecny dotąd w informacjach o budowie autostrady A2: Covec uskarża się, że był przez inwestora - czyli Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad - i jego przedstawicieli traktowany gorzej, niż pozostali generalni wykonawcy autostrady A2.
"Niedopuszczalne jest to, że główny inżynier kontraktu, nadzorujący projekt, nie zatwierdza surowców użytych przez Covec do podbudowy autostrady, w sytuacji, kiedy zostały one zakupione u tego samego producenta i mają takie same parametry jak te, użyte przez generalnych wykonawców na innych odcinkach budowy autostrady A2" - napisano na zakończenie oświadczenia.
Mogą budować na starych warunkach
Oświadczenie Covecu skomentował w TVN24 wicedyrektor GDDKiA Andrzej Maciejewski. Jego zdaniem, "jeśli wykonawca zwróci się do Dyrekcji w ciągu dwóch tygodni z informacją, że będzie budował na dotychczasowych warunkach, to nie ma problemu". - Warunki są proste: trzeba zrealizować ustalenia, które są podpisane i już tylko budować - powiedział Maciejewski.
Odniósł się także do zarzutu Chińczyków, że GDDKiA ma dług wobec Covecu. - Nie ma żadnego długu. To jest powtarzanie nieprawdy o naszych zaległościach. Wszystkie płatności są wykonywane w umówionych terminach. Następna płatność miała być wykonana pod koniec czerwca - to jest kwota ok. 50 mln zł. Na dziś te pieniądze są zatrzymane na poczet odpowiedzialności za nie wykonanie prac - powiedział wiceszef GDDKiA.
Maciejewski zaznaczył, że "istotą jest to, żeby w lipcu zostały wznowione prace na autostradzie". - Czy Covec będzie chciał to robić na warunkach zapisanych w kontrakcie, tego nie wiem. Ale to nie jest idea za wszelką cenę, to jest kwestia racjonalnego kosztu za wybudowanie tej autostrady. To nie jest sytuacja taka, że my możemy za wszelką cenę i koszty podpisać umowę na budowę. Jakiekolwiek przesadne propozycje nie będą akceptowane - stwierdził Maciejewski.
Źródło: tvn24.pl