Afera z mlekiem zawierającym melaminę nie jest prawdopodobnie pierwszym takim przypadkiem w Chinach. Jak ustalili dziennikarze niemieckiej telewizji ZDF, w prowincji Hebei od lat przy pomocy chemikaliów i wody "rozmnaża się" mleko.
- Tak się robi już od paru lat - mówi dziennikarzom Li Fengshu, rolnik ze wsi Nantongye w prowincji Hebei.
Największy chiński producent mleka w proszku, firma Sun Lu, poinformowała na początku sierpnia o obecności trującej melaminy w jej produktach. Po kontrolach okazało się, że chemikalia znaleziono w produktach mlecznych 22 chińskich wytwórców tej branży. Od tej czasu objawy chorobowe wystąpiły u 53 tysięcy chińskich dzieci, 13 tysięcy z nich trafiło do szpitali, a czworo zmarło.
Chłopi we wsi Nantongye mają jasną opinię, kto dosypuje chemikaliów do ich mleka: winą obarczają pracowników zlewni mleka, należących do koncernu San Lu. Chłopi nie doją swoich krów sami, dwa razy dziennie pędzą zwierzęta do "firmowej" zlewni mleka. - Kupują od nas pół tony dobrego mleka. Ale z tego robią trzy tony. Tam jest już dwie i pół tony fałszywych składników. To jest melaminowe mleko - mówi ZDF rolnik Li.
- San Lu ma teraz problem. Oni nas ściśle kontrolują, ale nie kontrolują swoich własnych oszustw - dodaje inna z rolników, Niu Weiwei. - Oni robią to dla pieniędzy. Fałszywe mleko robią ich ludzie. Juz od wielu lat - mówi.
Skandal ujawnia wiele splątanych interesów politycznych i gospodarczych. - Urzędnicy gminy i ze wsi kręcą razem, i razem na tym zarabiają. Teraz boją się udzielać wywiadów. Wolą chronić wizerunek San Lu. Gdyby nie mieli nic na sumieniu, to dlaczego baliby się dziennikarzy? - pyta rolnik Lu.
Źródło: ZDF